Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 21:28
Reklama

Opłynęli Ziemię bez zawijania do portów

O żeglarstwie mogliby rozmawiać godzinami, tym bardziej że gościem marszałka Olgierda Geblewicza był Szymon Kuczyński, który dokonał rzeczy niesamowitej. Na swoim zaledwie sześciometrowym jachcie – najmniejszym w historii podobnych rejsów – opłynął Ziemię bez zawijania do portów. W spotkaniu uczestniczył także Mateusz Stodulski, żeglarz mający na swoim koncie nie mniej spektakularne wyczyny. W swoją czteroletnią podróż dookoła świata zabrał rodzinę i przyjaciół.
Opłynęli Ziemię bez zawijania do portów

Autor: wzp

Szymon Kuczyński swój historyczny rejs rozpoczął 19 sierpnia 2017 r. w brytyjskim Plymouth. Polak płynął na nieco ponad sześciometrowym jachcie „Atlantic Pufiin" typu Maxus 22 – jednostce turystycznej, nieprzystosowanej do tak ekstremalnych rejsów. Żeglarzowi zamknięcie wokółziemskiej pętli zajęło 270 dni, 10 godzin i 29 minut. Pokonał 29 044 mil, poruszając się ze średnią prędkością 4,5 kt.

Szymon Kuczyński jest trzecim Polakiem po Henryku Jaskule i Tomaszu Lewandowskim, który opłynął ziemię bez zawijania do portów. Jako pierwszy dokonał tego na tak małej jednostce.

Warto dodać, że Szymon Kuczyński jest ambasadorem Mariny Kamień Pomorski oraz członkiem Jacht Klubu Kamień Pomorski.

Podróż dookoła świata Mateusza Stodulskiego, żeglarza z Kamienia Pomorskiego, trwała cztery lata i jeden miesiąc. Razem z rodziną i przyjaciółmi przepłynął trzydzieści dwa tysiące czterysta mil morskich, odwiedzając dwadzieścia cztery porty. Wrażeniami ze swoich wypraw dzielił się w serii reportaży „Sputnikiem dookoła Ziemi”. Fragment jednego z nich:

W maju 2014 roku w Marinie Kamień Pomorski zaczynaliśmy wyprawę we dwoje, z okazjonalną asystą przyjaciół. Po kilku miesiącach urodził się Bruno i od tego czasu zaczęła się nasza największa przygoda. Mimo narodzin bobasa nie przerwaliśmy rejsu. Zamiast tego uruchomiliśmy w sobie uśpioną od tysięcy lat koczowniczą zaradność, właściwą gatunkowi ludzkiemu od zarania dziejów. Ważąc siły na zamiary wykonywaliśmy kolejne, coraz śmielsze kroki naprzód. Na bezpiecznych i swojskich wodach Morza Śródziemnego dopasowaliśmy się do nowej roli, po czym nabraliśmy odwagi na skok na Karaiby. Tam, na francuskiej Martynice, wśród wielu nowych przyjaciół spędziliśmy cudowny rok poświęcony na pracę i zmianę jachtu na większy, bo apetyt na Pacyfik wcale nam nie zmalał, natomiast nasz synek rósł szybko i potrzebował coraz więcej przestrzeni.

Po przeprawie przez Kanał Panamski nie było już odwrotu. Niezawodny pasat niósł nas szybko na zachód. Kolejne magiczne archipelagi Polinezji zachwycały nas, hipnotyzowały i zostawały za rufą… W tej najwspanialszej z krain pragnęliśmy pozostać jak najdłużej, ale skończyły się zamorskie terytoria Unii Europejskiej i tym samym możliwości podjęcia legalnej i dobrze płatnej pracy niezbędnej dla podreperowania budżetu.

Podczas postoju w Indonezji zorientowaliśmy się, że w naszym życiu za kilka miesięcy pojawi się drugie dziecko, co tylko potwierdziło konieczność pilnego powrotu przez Sri Lankę, Morze Czerwone i Egipt do Europy.
Więcej zeglarski.info


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama