Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 14:00
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Postrzelona na Targowej koteczka Meggie prosi o pomoc. W leczeniu liczy się każda złotówka

Meggie - młoda, niespełna 10-miesięczna wolno żyjąca koteczka. Wesoła, rozbrykana, mimo trudów życia na ulicy, miała swoją opiekunkę, pełną miseczkę każdego dnia i kocich współtowarzyszy. Jej domkiem była budka na jednym z gryfińskich osiedli... Optymistyczne postrzeganie świata przez Meggie skończyło się wraz z naciśnięciem spustu broni przez osobnika zwanego nad wyrost "człowiekiem". Był początek kwietnia 2019 roku. Ulica Targowa w Gryfinie.
Postrzelona na Targowej koteczka Meggie prosi o pomoc. W leczeniu liczy się każda złotówka

Autor: fot. dost.

Tragedia na Targowej

W tej jednej chwili dla małej Meggie świat przestał być interesujący i ciekawy. W tej jednej chwili wszystko co znała, co kochała i co dawało jej poczucie bezpieczeństwa, stało się obce i wrogie. Nie wiedziała, dlaczego w jednej chwili jej małe, wątłe ciałko przeszył tak potworny ból. Dlaczego w tej jednej chwili nie mogła ruszyć się z miejsca, nie mogła pobiec do swojej kociej opiekunki, by najeść się do syta z miseczki, którą pani wystawiała dla niej codziennie....

Leżała na parkingu i głośno miauczała. Ilu ludzi minęło ją wtedy, nie zwracając najmniejszej uwagi? Ile osób patrzyło może i z pogardą na kolejnego "bezdomniaka" leżącego pod nogami, blokującego przejście?

Pierwsza pomoc

Na szczęście nie wszystkim obojętny jest los naszych braci mniejszych! Kocia opiekunka zaniepokojona nieobecnością jednej ze swoich podopiecznych, zaczęła jej szukać. Wytrwale krzaczek po krzaczku, kącik za kącikiem chodziła, szukała, nawoływała. I znalazła! Ale jej serce zamarło na widok kotki... Mała próbowała się podnosić, próbowała iść, ale bezskutecznie. Jej tylne nóżki były niewładne. Opiekunka nie wiedziała, co mogło być przyczyną. Sądząc po otarciach na ciałku kotki, miejscach, w których sierść była powydzierana, obawiała się, że kotka uległa wypadkowi komunikacyjnemu. Szukała pomocy na miejscu, ale z racji tego, że było już bardzo późno, pomocy nie znalazła. I w ten oto sposób trafiła do Zwierzęcego Telefonu Zaufania ze Szczecina.

Wolontariuszki Stowarzyszenia późnym wieczorem dostały telefon z prośbą o pilną pomoc. Zrozpaczona karmicielka opowiedziała, że zauważyła, iż coś złego dzieje się z jedną z jej podopiecznych. Z opowieści wynikało, że kotka mogła ulec poważnemu wypadkowi. Wolontariusze Zwierzęcego Telefonu Zaufania nie wahali się ani chwili. Wystarczył jeden telefon do szczecińskiej kliniki z dyżurem nocnym. Pani doktor czekała w pogotowiu. Gryfińska opiekunka złapała koteczkę, wsiadła z nią do samochodu i przywiozła do Szczecina. Tu opiekę nad kotką przejęli wolontariusze ZTZ oraz dr Ania z Kliniki na Zielonym Wzgórzu.

Meggie nie może chodzić

Kotka po wstępnych oględzinach została określona jako poturbowana, najprawdopodobniej po wypadku komunikacyjnym. Miała na ciele liczne otarcia, miejscami powydzieraną sierść. Jednak niepokoiło to, że koteczka nie chodzi, co znaczyło, że dzieje się z nią coś poważnego. Znacznie poważniejszego, niż widoczne otarcia i rany. Poza tym, że kotka nie była w stanie chodzić, okazało się też, że nie kontroluje oddawania kału i moczu.

Kotka została poddana szczegółowym badaniom i rtg. Kolejny raz okazało się, że odpowiedzialny za takie cierpienie jest "człowiek"! I to nie przez przypadek, nie w wyniku nieostrożnej jazdy samochodem. Zdjęcia rtg jednoznacznie pokazały, że w ciele młodej koteczki jest śrut! Nie wiadomo tylko było, czy powodował on obrzęk i ucisk na nerwy, czy uszkodzeniu uległo coś jeszcze. Pani doktor z troski o zdrowie i życie Koteczki, bez dodatkowej, specjalistycznej diagnostyki, nie była w stanie zrobić nic więcej.

Operacja ratująca życie

Pilnie potrzebne było wykonanie badania tomografem! Bez niego Stowarzyszenie i lekarze nie mogli zrobić nic więcej! Nie można było podjąć rehabilitacji bez upewnienia się, że wszystko inne jest w porządku, bez postawienia diagnozy...

Jedyną nadzieją na ratowanie zdrowia i życia kotki był pilny wyjazd do Gorzowa, do kliniki dr Kurosza. Tam na miejscu wykonywany jest tomograf komputerowy, są też specjaliści zajmujący się trudnymi przypadkami. Niestety taki wyjazd wiązał się z bardzo dużymi kosztami. Stowarzyszenie, mimo, że znajduje się w bardzo trudnej sytuacji finansowej, postanowiło, że będzie walczyło o Meggie.

Tomograf jednoznacznie potwierdził wstępną diagnozę. Do tego okazało się, że odkryty wcześniej pocisk to nie jedyny znajdujący się w ciele Meggie. Kolejny (a w zasadzie jego odłamek) znajdował się w kręgosłupie kotki. Nie uszkadzał rdzenia, ale bardzo na niego naciskał. Uszkodzeniu uległy też kręgi.

Potrzebna była pilna operacja kotki, by w ogóle miała jakiekolwiek szanse wrócić do zdrowia. Mimo poważnych obrażeń lekarze z gorzowskiej kliniki dawali bardzo duże szanse na wyleczenie Meggie. Podjęta więc została decyzja, że mała zostaje w tamtejszej klinice, przejdzie tam operację, a tuż po niej pełną rehabilitację. Wolontariusze Zwierzęcego Telefonu Zaufania mieli serca pełne nadziei, że wszystko będzie dobrze, że kotka wyzdrowieje i wróci do pełni sprawności

Tygodnie w klinice

W tak zwanym międzyczasie Stowarzyszenie zabrało się za zbiórkę funduszy, dzięki którym będzie możliwe pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji. Udało się zebrać część pieniędzy. Niestety w miarę upływu czasu "temat przycichł", zbiórka stanęła w miejscu.

Kotka po ciężkiej, skomplikowanej operacji spędziła w klinice długie tygodnie. Tam była rehabilitowana każdego dnia. Powoli odzyskiwała też wiarę w człowieka, powoli uczyła się na nowo mu ufać...

Co jakiś czas Stowarzyszenie dostawało informacje o stanie zdrowia Meggie. Niestety informacje te choć nie były złe, nie napawały też wolontariuszy optymizmem. Powrót do zdrowia kotki przebiegał bardzo powoli. Do tego dochodził też słaby stan psychiczny Meggie. Mała klatka, w której na co dzień musiała przebywać nie dawała jej sił do walki.

Co prawda lekarze pisali, że z każdym dniem jest odrobinkę lepiej, ale szło to dużo, dużo wolniej niż było zakładane na początku.

Ola i Radek

Zarząd Stowarzyszenia podjął więc decyzję o zabraniu kotki z kliniki i podjęciu prób jej socjalizacji w warunkach domowych, gdzie będzie miała swojego człowieka, jego ręce na wyłączność. Do tego rehabilitację kilka razy w ciągu dnia, co zwiększyłoby szanse na jej powrót do zdrowia. Do Stowarzyszenia zgłosił się wspaniały domek tymczasowy. Pani Ola i pan Radek w pełni świadomi odpowiedzialności, jaką na siebie biorą, pragnęli zaopiekować się koteczką!

Nowy etap walki i zdrowie kotki

Codzienne masaże, ćwiczenia, oswajanie z dotykiem, przełamywanie strachu, pokonywanie barier psychicznych... Codzienne kąpiele, zabiegi higieniczne, które wielu ludzi napawałyby obrzydzeniem, nie stanowią problemu dla młodych opiekunów kotki. Meggie z coraz większą ufnością spogląda na człowieka, na nowo zaczyna być tym wesołym kociakiem, jakim była, zanim spotkało ją takie bestialstwo ze strony człowieka. Bawi się, dokazuje, wesoło pomiaukuje.

Meggie robi postępy

Wciąż trwa walka o jej sprawność, ale wszystko idzie w dobrym kierunku! Jedna z łapek powoli odzyskuje ruchomość. Meggie zaczyna nią poruszać, co ogromnie cieszy opiekunów i Stowarzyszenie. Z każdym dniem poprawia się również kontrola nad wydalaniem. W dalszym ciągu jednak kotka musi korzystać z pampersików. Do codziennej pielęgnacji potrzebne są również specjalistyczne szampony, kremy, podkłady higieniczne. Dla wzmocnienia kotki niezbędna jest również bardzo dobrej jakości karma wysokomięsna i suplementy witaminowe.

Liczy się każda pomoc

Niestety wciąż nieopłacona została większa część faktury za pobyt kotki w klinice w Gorzowie. Kilka tysięcy długu w klinice oraz konieczność zakupu dużej ilości środków higienicznych, potrzebnych kotce na co dzień, spędza wolontariuszom Zwierzęcego Telefonu Zaufania sen z powiek.

Dlatego prosimy Was o pomoc! Każda złotówka jest dla Stowarzyszenia bardzo cenna! Każda złotówka wpłacona przez Was przybliża do celu! Poza Meggie, Zwierzęcy Telefon Zaufania ma pod swoją opieką również kilkadziesiąt innych kotów, w różnym stanie zdrowia, więc koszty wyżywienia, leczenia, środków higienicznych są OGROMNE.

 

Koteczka Meggie błagalnym wzrokiem prosi o pomoc! Nie umie mówić, dlatego my mówimy w jej imieniu! Wciąż potrzebna jest Wasza pomoc dla niej. Wciąż brakuje środków na opłacenie jej wcześniejszego pobytu w klinice oraz środków na zakup akcesoriów niezbędnych do jej codziennego funkcjonowania, wyjazdów na kontrolne wizyty u lekarzy.

W jedności siła, Kochani!

Razem naprawdę możemy więcej!

Wystarczy choćby drobna wpłata na konto Stowarzyszenia, bądź zakup karmy i środków higienicznych, by pomoc Meggie okazała się łatwiejsza do udźwignięcia.

 

Policja szuka sprawcy postrzelenia Meggie

Sprawą wciąż zajmuje się policja z Gryfina. Miejmy nadzieję, że uda się złapać tego, który dopuścił się takiego bestialstwa wobec bezbronnego zwierzęcia. Wszystkich świadków zdarzenia, bądź ludzi, którzy mogą cokolwiek wiedzieć, prosimy o kontakt bezpośredni z policją w Gryfinie, bądź ze Stowarzyszeniem Społeczno - Ekologicznym "Zwierzęcy Telefon Zaufania" ze Szczecina.

Podziękowania za walkę o życie Meggie

Podziękowania dla Anny Worysz za szelki do ćwiczeń Meggie i dla całego ZTZ za chęć i walkę o życie gryfińskiej kotki. Szczególne podziękowania składamy pani Oli i panu Radkowi za wielkie serce okazane Meggie, za poświęcanie jej casu w dzień i w nocy, za to, że Meggie ponownie nabiera zaufania do człowieka. Jesteście wspaniali!

Postaramy się pomóc! Numer konta podajemy w fotogalerii. Dokonując wpłat, należy zrobić dopisek: Meggie.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama