Zofia Kolczyńska jest pierwszy raz na gryfińskim wernisażu. Pani Zofii bardzo podobały się prace Józefa Satanowskiego, szczególnie mewa, której z powodu własnego gapiostwa wypada z dzioba kawałeczek znalezionego jedzenia.
Kasi Głowackiej z Koszalina również spodobała się mewa i tajemniczą gałąź.
Wystawa wzbudziła nie tylko zainteresowanie, ale nawet zachwyt u wielu osób. Nie wiadomo co bardziej podziwiać: rozbijające się fale, tańczące szarfy, kroczących wartowników w Grecji, których podglądała Zdzisława Wieczorek, przepiękne ptaki i woda, prawie jak ta za oknami.
Trudno opisać każde zdjęcie, z którym na pewno wiąże się czas, a chwila zatrzymana w kadrze, powtórzona będzie już nie ta sama.
Trudno opisać każde zdjęcie. Tutaj trzeba przyjść i zobaczyć.
W każdej fotografii kryje się jakieś wspomnienie, może żal za tym co minęło, a może radość, że zatrzymał się czas, który już nie powróci.
Jak to na każdym towarzyskim spotkaniu były pytania, dyskusje, wrażenia. Był również szampan nie tylko z okazji otwarcia wystawy, ale również z okazji urodzin Krystyny Olechnowicz. Których? Jak świat światem podobne daty są w sekrecie.
Atmosfera podczas wernisażu bardzo sympatyczna. Ekspozycja bardzo ciekawie przygotowana przez pracowników Centrum oraz przewodniczącą sekcji Magdę Bidzińską. Wystawa czynna jest do 29 listopada w godzinach otwarcia CIT.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze