W pierwszej turze wyborów prezydenckich potwierdziły się przewidywania większości pracowni sondażowych, które prognozowały ponad dziesięć punktów procentowych przewagi urzędującego prezydenta nad resztą stawki, co miało nie zapewnić jednak końcowego zwycięstwa. Tak też się stało, dlatego niezbędna będzie dogrywka pomiędzy Andrzejem Dudą (43,5% głosów) a przedstawicielem Koalicji Obywatelskiej Rafałem Trzaskowskim (30,46%). Trzynaście punktów procentowych wydaje się bezpieczną przewagą, co znajduje odbicie w kursach bukmacherskich: znacznie mniej można zarobić na reelekcji prezydenta Dudy niż w przypadku prawidłowego obstawienia zwycięstwa jego rywala. Totolotek – legalny polski bukmacher – wypłaci 1,50 zł (minus podatek) za każdą złotówkę postawioną na Andrzeja Dudę. Kurs na wygraną kandydata opozycji wynosi 2,6.
Chociaż zaplanowana na 12 lipca druga tura wyborów zbliża się wielkimi krokami, wciąż sytuacja w wyścigu po Belweder jest otwarta. Różnica pomiędzy kandydatami jest na tyle niewielka, że kluczowe znaczenie może mieć frekwencja, a ta jest wielką niewiadomą. Co do zasady, w drugich turach wyborów prezydenckich w Polsce przeważnie była ona wyższa niż w pierwszych, ale w tym roku wcale nie jest to pewne. Wynika to przede wszystkim z dwóch czynników: po pierwsze – wakacje. Jeszcze nigdy wybory w Polsce nie odbywały się w lipcu, kiedy wielu z nas wypoczywa nad morzem, w górach czy nad jeziorami. Co prawda rekordowa liczba wyborców pobrała zaświadczenia umożliwiające spełnienie obywatelskiego obowiązku poza miejscem zamieszkania, jednak wciąż nie ma jasności, czy wakacyjny relaks i rozleniwienie nie wpłyną negatywnie na liczbę osób, które ostatecznie udadzą się do urn. Mobilizacja elektoratu będzie kluczowa.
Napisz komentarz
Komentarze