Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 14:34
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Rozpoczęła się akcja charytatywna dla Grzegorza "Wygramy z rakiem"

Stoiska gastronomiczne, ciasta, pierogi, loteria fantowa, aukcje, ponad 30 aut z minionej epoki i drugiej wojny światowej, zamki dmuchane, malowanie na dłoni, niespodzianki, minuta z tenisem, zagadki, możliwość pozdrowień z plenerowej scenki, zupa pełna warzyw, grill, drzewka szczęścia - to wszystko dzisiaj 4 października 2020 r. na stadionie miejskim w Chojnie.
Rozpoczęła się akcja charytatywna dla Grzegorza "Wygramy z rakiem"

O godz.11 00 rozgrywane są mecze. O godz. 13 00 rusza piknik charytatywny, na godz. 14.30 zaplanowano główną licytację.

Weźcie ze sobą dużo uśmiechu i grosza.
 
Nowotwór jest złowieszczą diagnozą, ale to nie wyrok śmierci – raka można pokonać.
Wspólnie z Urzędem Miejskim w Chojnie, Odrą Chojna, Centrum Kultury w Chojnie, Szkołą Podstawową w Grzybnie, SP 2 im. Kornela Makuszyńskiego, Domem Dziecka, lokalnymi mediami, UKS Victoria, instytucjami i osobami wspierającymi organizowana jest akcja charytatywna dla Grzegorza" Wygramy z rakiem".
Wejdź do tej gry- wspólnie możemy więcej!

 Razem WYGRAMY GRĘ O ŻYCIE!

 

Grzegorz Jędrzejczak z Chojny o swojej walce z nowotworem:

W czerwcu minął rok od momentu, w którym całe moje dotychczasowe życie przestało istnieć. Rozpłynęło się niczym fatamorgana, w której mniej lub bardziej świadomie uczestniczyłem. Przeszłe życie okazało się być pięknym snem, którego wcześniej nie doceniałem wystarczająco mocno. Ulotnił się, a ja błądzę teraz po pustyni ramię w ramię z najstraszniejszą chorobą. Nigdy nie sądziłem, że tę walkę przyjdzie stoczyć właśnie mi. Poszukuję wody, odrobiny cienia, w którym mógłbym odetchnąć. Jestem wyczerpany. Wygra rak lub ja. Wiem, że w pojedynkę jestem bardzo słaby, dlatego proszę o pomoc!

Ból łopatki. Osłabienie. Wielu ludzi ma do czynienia z takimi dolegliwościami na co dzień. To nie było nic niepokojącego. Czy tak niewinnie może zacząć się nowotwór? Okazuje się, że tak…

Otrzymałem tę przeraźliwą diagnozę. Brzmiała ona: nowotwór jasnokomórkowy nerki… Z przerzutami... Po miesiącu lekarze skierowali mnie do szpitala w Szczecinie na prześwietlenie płuc. Tam odbyła się pierwsza operacja. Usunięto mi dwa guzy oraz nerkę. Pozostały jeszcze dwa guzy przy kręgosłupie. Znajdują się na odcinku piersiowym i krzyżowym. Wnikają w trzony kręgów i naciskają na rdzeń kręgowy. W celu podjęcia dalszych kroków guzy muszą zmniejszyć się na tyle, aby była możliwość leczenia ortopedycznego. Chemioterapia i radioterapia nie przynoszą zamierzonego efektu. Mój organizm jest już skrajnie wycieńczony. Szansą na wsparcie chemioterapii i organizmu w walce z guzami jest nierefundowana terapia w klinice IMC w Żernikach Wrocławskich. Ostatnie oszczędności i wsparcie rodziny pozwoliły jedynie na jej rozpoczęcie w ubiegłym miesiącu. Kontynuacja terapii nie jest możliwa bez Państwa pomocy. Liczy się czas i każda złotówka.

Do czerwca ubiegłego roku prowadziłem bardzo aktywny tryb życia. Tym trudniej jest mi odnaleźć się w obecnej sytuacji. Jestem nauczycielem. Uczyłem WF-u w szkole. 20-letni staż niech świadczy o tym, jak bardzo lubię to, co robię. Jak wielką sympatią darzę moich uczniów i współpracowników. Każdego dnia szedłem do pracy z uśmiechem na ustach. Marzę o tym, aby znowu być zdrowym, aby móc wrócić do swojej codzienności, która w obliczu tego, z czym mierzę się obecnie, była niezwykła. Moja aktualna rzeczywistość to tabletki, zastrzyki. Ból, cierpienie, łzy...

Mimo wszystkich przeciwności - nie poddaję się. Chcę walczyć dalej dla mojej żony i synów. Mateusz ma 16 lat, a Bartek 8. Pamiętam siebie samego zarówno z wieku nastoletniego, jak i dziecięcego. Wiem, jak bardzo moi chłopcy potrzebują ojca. Bartek przychodzi do mnie, przytula się. Pociesza mnie fakt, że jest jeszcze zbyt mały, aby całkowicie zrozumieć, co teraz dzieje się z jego tatą. Czekam na dzień, w którym znowu będę mógł grać z nim w piłkę. Biegać. Bawić się. Chcę wyzdrowieć, aby pokazać moim chłopcom, że świat jest pięknym miejscem, w którym wydarzyć się może wiele dobrego.

Pytanie, które bez przerwy krąży w mojej głowie to - ile czasu mi jeszcze zostało? Staram się być silny, aby pokazać moim synom oraz uczniom, że nie można się poddawać nawet w obliczu takiej diagnozy, jak nowotwór. Jednak walczę od roku i już brak mi sił. Jestem jedną z tych osób, które nie proszą o pomoc, dopóki naprawdę sytuacja nie jest postawiona na ostrzu noża. W tym momencie nie proszę, lecz błagam. Z całego serca błagam o pomoc...

Wpłaty można kierować tutaj: https://www.siepomaga.pl/grzegorz-jedrzejczak?fbclid=IwAR1xZYFMDBq2Oi91_KW8DqfFvRx9LxuBJ-LLZtK2KOemnn2eUvLBE7H33Uw

 

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Tomek 04.10.2020 13:33
Super inicjatywa. Gratuluję. Brawa dla wszystkich ludzi którzy uczestniczyli i uczestniczą w podobnych przedsięwzięciach.

Aga 04.10.2020 13:02
Ludzi dobrego serca jest naprawdę wiele. Super!

Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama