Stawkę 7 zł od metra sześciennego wody przyjęto w ubiegłym roku za kadencji wójt Anny Kusy-Kłos. Szybko okazało się, że system ma liczne dziury. Nawet jeden z rolników wygrał sprawę w sądzie odnośnie naliczania opłat za śmieci (o czym informowaliśmy kilka miesięcy temu).
-Straty wynosiły ok. 50 tys. zł miesięcznie, a powinno się to zbilansować i powinniśmy wyjść na zero – przekonuje wójt Paweł Wróbel. –Kiedy zostałem wójtem, to otrzymałem informację pod koniec sierpnia, że mamy problem i aż pół miliona złotych niedopłaty. Skarbnik wyliczył nam na posiedzeniu komisji Rady Gminy, że stawka jest zaniżona jest o 2-3 złote. Chcieliśmy aby w listopadzie i grudniu nie było już straty – tłumaczy wójt.
Stawki podnieśli radni na sesji Rady Gminy 7 października 2020 r. Od 1 listopada mieszkańcy płacą już nie 7 zł za metr sześcienny, a 10 zł. To wzrost o ok. 42 procent!
-Wiem, że ta decyzja została źle przyjęta, ale nie mieliśmy wyjścia. I tak przyjdzie nam dołożyć do końca roku ok. 620 tys. zł – mówi wójt Paweł Wróbel.
To czy wystarczy, zastanowią się radni na początku lutego 2021 r., po 3 miesiącach funkcjonowania nowych opłat.
-Dramatycznie wzrastają koszty pracy i ceny tony śmieci na składowisku odpadów. Poczekamy do końca stycznia czy kalkulacja jest dobra. Jeśli nie, to będzie druga podwyżka, ale ewentualnie już nie taka duża jak ta – obiecuje wójt Paweł Wróbel.
Napisz komentarz
Komentarze