Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 03:38
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Polaka stać dziś tylko na kawalerkę. I to nie każdego

Coraz mniej Polaków stać na mieszkanie za kredyt hipoteczny. Pozbawiają go tego coraz wyższe stopy procentowe i coraz mniejsza zdolność kredytowa.
Polaka stać dziś tylko na kawalerkę. I to nie każdego

Autor: iStock

O ile jeszcze w pierwszym półroczu 2021 roku Polak szukał mieszkania 2-3 pokojowego, to dziś stać go tylko na kawalerkę. To m.in. efekt walki z rosnącą inflacją i podwyższania stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej.

Przypomnijmy, że RPP podniosła ostatnio stopy procentowe o 0,75 pkt. proc. Główna stopa referencyjna NBP wzrosła do 6 proc. Co gorsza, już wiadomo, że nie jest to ostatni krok w tym procesie, który trwa od jesieni 2021 r. Zdaniem ekonomistów sięgną one około 7 proc.

Strefa Biznesu, powołując się na Barometr Metrohouse i Credipass, porównała średnią zdolność kredytową w pierwszym kwartale 2021 z pierwszym kwartałem 2022. Najbardziej spadła ona dla rodziny z dwójką dzieci – aż o ok 56 proc. Dla pary bez dzieci spadek zdolności wynosi 46 proc., a dla singla – 44 proc.

– To niewątpliwie największy spadek zdolności kredytowej z jakim mieliśmy do czynienia na rynku. Patrząc na aktualne ceny nieruchomości oznacza to, że Polacy, którzy chcą kupić mieszkania, muszą posiłkować się gotówką, szukać tańszych mieszkań, np. na obrzeżach miast, lub wstrzymać się z zakupem. – powiedziała Strefie Biznesu Katarzyna Głogowska, menedżer produktu Credipass. – Rozwiązaniem jest także, na ile to możliwe, zwiększenie swojej zdolności kredytowej.

Reakcją klientów na tę sytuację jest przycinanie oczekiwań do możliwości. Robią to na kilka sposobów. Jedni poszukują mieszkań na osiedlach oddalonych od centrów miast, ze słabszym i dłuższym dojazdem, gorszą infrastrukturą. Kolejni klienci obniżają wymagania dotyczące standardu. Jeszcze inni wybierają lokalizacje podmiejskie, gdzie różnice w cenach bywają znaczące przy podobnym standardzie. A prawie wszyscy weryfikują swoje wymagania co do wielkości lokalu.

Duże miasto czy mała gmina obok?

Cenowy rozdźwięk między stolicami województw a gminami ościennymi bywa ogromny. Na rynku mieszkań różnice sięgają 20-80 proc., przez co nieruchomości w miastach dla wielu są nieosiągalne — potwierdza raport portalu Nieruchomosci-online.pl, który wziął pod lupę blisko 200 gmin w 16 aglomeracjach.

Analiza lokalnych rynków potwierdziła, że w przypadku mieszkań rozdźwięk cenowy między miastami wojewódzkimi a gminami ościennymi bywa znaczny.

Z jednej strony mamy aglomeracje, w których średnia cena metra kwadratowego mieszkania w centralnym mieście jest wyższa o 20-40 proc. niż w pobliskich gminach. Taka sytuacja występuje m.in. w aglomeracji szczecińskiej (Szczecin – 8,3 tys. zł/mkw.), łódzkiej (Łódź – 7,2 tys. zł/mkw.), wrocławskiej (Wrocław – 10,4 tys. zł/mkw.) i białostockiej (Białystok – 8,4 tys. zł/mkw.).

Z drugiej strony w niektórych aglomeracjach różnica w cenie mkw. wynosi 40-50 proc. Tak jest m.in. w Krakowie (12 tys. zł/mkw.), Gdańsku (11,8 tys. zł/mkw.) i Katowicach (7,8 tys. zł/mkw.).

Wszystkie wymienione lokalizacje przebija jednak aglomeracja warszawska – mieszkania w stolicy bywają droższe od tych w podmiejskich gminach nawet o 60-80 proc.

– Znacznie tańsze mieszkania w gminach ościennych mogą kusić, ale odpowiedź na pytanie, czy warto w nie inwestować, zawsze jest indywidualna – podkreśla Alicja Palińska z działu analiz Nieruchomosci-online.pl. – Bez wątpienia jest to szansa dla osób, które chcą zaspokoić swoje potrzeby mieszkaniowe, ale nie stać ich na większe mieszkanie w mieście głównie z powodu ograniczeń kredytowych.

– Z drugiej strony mamy osoby, które w dobie rosnącej inflacji chcą uciekać z gotówką w nieruchomości, zastanawiając się nad większym mieszkaniem pod miastem lub mniejszym metrażem w centrum. W tym przypadku należy jednak pamiętać, że kluczowy jest dobry wybór lokalizacji. Bo to głównie ona przesądza o przyszłej wartości nieruchomości, a także o jej potencjale do najmu – dodaje Palińska.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
nieJa 22.06.2022 12:05
coś wam napiszę .w 1967 wyszedłem z woja . w 1968 wielkanoc ślub . 1968 wpłata do spółdzielni mieszkaniowej 14 tys. 10 tys pożyczył zakład pracy na 5 letni odróbek.po 5 latach umozono.w 1970 otrzymałem M3. kaucja 5 tys. z ORS wziąłem pozyczkę dla młodych małzeństw (bezproc) obkupiłem dom >Zestaw mebli "kozienice" umeblował mieszkanie.kuchnia i łazienka domowo wyposarzyłem no młodzi co wy nato .Taka była zła komuna

Z nikąd nie ma ratunku 20.06.2022 09:55
Loluś *** tańczył tańczył i się doigrał zabrali go wczoraj w nocy do wariatkowa w kaftanie na sygnale tak go porobiło że gryzł się z psami bezdomnymi pod śmietnikiem hycel mu musiał kaganiec założyć

nieJa 20.06.2022 18:35
odzyskana "wolnośc "kosztuje wiec nie narzekajcie.To tylko za tej brzydkiej(tfu) komuny mieszkania były relatywnie tanie i dużo sie budowało.tak więc nie narzekać cieszyć sie wolnością .A że mieszkania potwornie drogie i micha pusta ,sorry takie czasy

za Tuska 20.06.2022 09:22
Za Tuska, za przeciętną pensję, młode małżeństwo mogło dostać kredyt na 3 pokoje w dużym mieście. Teraz ceny za metr są 100% wyższe, a oprocentowanie 6 razy wyższe. Fakt nie opinia.

biedny 20.06.2022 08:44
Mnie stać tylko na miskę ryżu od Mateusza.

Tatko 20.06.2022 09:45
A mnie stać na szczawiówkę bez jajka bo dziś poniedziałek a nie niedziela. Na mirabelki jeszcze trzeba czekać za to pod biedronką w śmietniku zawsze można znależć nie całkiem zepsuty owoc. Bachorom z mleczarni wezmę serwatki zagryzą czerstwym chlebem darmowym z piekarni i jest ok

Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama