Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
wtorek, 16 kwietnia 2024 15:38
Reklama
Reklama
Reklama

Wyprawka szkolna droga jak diabli. 300 złotych? To za mało!

– Miałam szczęście, że w szkole mojego syna nie zmieniono podręczników i mogłam kupić cały zestaw używany. Gdyby było inaczej, nie wiem, jak poradzilibyśmy sobie – mówi pani Monika. Jej syn zaczyna naukę w szkole ponadpodstawowej.
Wyprawka szkolna droga jak diabli. 300 złotych? To za mało!

Autor: iStock

Rządowy program „Dobry start” to 300 złotych na uczące się w szkole dziecko, które – w założeniu twórców programu – mają być przeznaczone na zakup wyprawki szkolnej. O pieniądze można się starać na każde uczące się dziecko do 20 roku życia, a gdy jest ono niepełnosprawne, to do 24 roku życia.

– Żeby otrzymać wsparcie, należy złożyć wniosek. Może to zrobić matka, ojciec, opiekun prawny lub opiekun faktyczny dziecka (to osoba faktycznie sprawująca opiekę nad dzieckiem, która wystąpiła do sądu opiekuńczego o jego przysposobienie). Wniosek o świadczenie dla dzieci, które przebywają w pieczy zastępczej składa rodzic zastępczy, osoba prowadząca rodzinny dom dziecka lub dyrektor placówki opiekuńczo-wychowawczej – informuje Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. – Świadczenie dobry start nie przysługuje na dzieci uczęszczające do przedszkola oraz dzieci realizujące roczne przygotowanie przedszkolne w tzw. zerówce w przedszkolu lub szkole. Rządowy program „Dobry start” nie obejmuje również studentów.

Przyjmowanie wniosków rozpoczęło się 18 lipca. Dokumenty można jednak składać do 30 listopada. Jeżeli ktoś uczyni to w sierpniu, to pieniądze otrzyma do 30 września. Jeżeli dokumenty ZUS otrzyma później, to urzędnicy mają dwa miesiące na wypłatę świadczenia.

Wygląda to bardzo dobrze i nie ma co ukrywać, że Polacy chwalą sobie takie programy jak „Dobry start”. Tyle że jest problem. Wyprawienie dziecka do szkoły nie jest rzeczą tanią. Nigdy nie było, ale w tym roku jest wręcz strasznie. Inflacja, zawirowania na rynkach światowych sprawiają, że na przybory szkolne trzeba wydać znaczne pieniądze. Weźmy na przykład zaszyty i książki. Ceny papieru na świecie poszły mocno w górę i tegoroczna produkcja jest znacznie droższa od zasobów magazynowych z ubiegłego roku.

– 8 złotych za zeszyt! – łapie się za głowę pani Dominika, matka trzech córek. – Są też tańsze, ale najstarsza na zakupach upatrzyła sobie właśnie takie. Pozwoliłam kupić jej jeden. Resztę będzie miała z tańszej oferty.

Co roku różnego rodzaju firmy prześcigają się w wyliczeniach, ile to trzeba wydać na wyprawkę. Ostatnio taki raport przedstawił Provident. Ocenia, że tegoroczna wyprawka podrożała średnio o 14 złotych.

– Co trzeci zapytany przez nas opiekun zamierza przeznaczyć na wyprawkę dla jednego dziecka budżet w wysokości do 300 zł. Nie brakuje jednak rodziców, którzy planują wydatki znacznie wyższe niż przeciętna kwota. Już co piąty z badanych wyda na wyprawkę od 400 do 500 zł, natomiast zakupy powyżej tej kwoty planuje 16,1 proc. rodziców – wylicza Karolina Łuczak, rzeczniczka Provident Polska. – Tegoroczne wyższe budżety na szkolne zakupy są również związane z inflacją. Rodzice, spodziewając się wzrostu cen artykułów szkolnych, zakładają, że początek roku szkolnego może kosztować więcej niż ostatnio.

– Bzdura. Jakie 14 zł? – komentuje pani Dominika, gdy pokazujemy jej dane Providenta. – Podam tylko jeden przykład. Dwa lata temu kupiłam córce do pierwszej klasy tornister. Porządny. Kosztował 99 złotych. Dziś ten sam kosztuje w markecie 299 zł, a są jeszcze droższe – udowadnia.

W tym roku do pierwszej klasy idzie jej najmłodsza córka. Pani Dominika do tego wydarzenia przygotowuje się od miesięcy. Oczywiście w sferze finansowej.

– Plecak dostała jakiś czas temu od babci. Biurko to stary mebel, którego używała jej starsza siostra. Przybory szkolne to prezenty na niedawne urodziny. Poprosiliśmy rodzinę i znajomych, żeby właśnie takie rzeczy jej kupili. My z kolei wydaliśmy pieniądze na krzesło. Kupione dwa miesiące temu, bo wiedziałam, że latem takie rzeczy będą droższe. – Pani Dominika prezentuje swój plan przygotowań do wyekspediowania córki do pierwszej klasy.

Ile to wszystko kosztowało? Szacuje, że nawet 600 złotych. A to przecież cena bez biurka, które dziecko odziedziczyło.

Ulgą są podręczniki, bo te w szkole są darmowe. Takie rozwiązanie wprowadził rząd PO-PSL i co roku z zestawów darmowych książek i ćwiczeniówek mogą korzystać kolejne roczniki. Dzięki temu żadne z dzieci pani Dominiki nie musi niczego kupować.

– Płatne są do religii, ale one nie chodzą – dodaje kobieta.

Tyle że darmowe książki są w podstawówce, nie ma ich natomiast w szkole ponadpodstawowej. Odczuła to pani Monika. Samotna matka, po rozwodzie, pracująca w trzech miejscach. – Wynajmuję się jeszcze na weekendowe opieki nad dziećmi, żeby troche dorobić – przyznaje.

Jej syn zaczyna naukę w szkole ponadpodstawowej. Jak tylko się dostał, jego matka liczyła że będzie można kupić używane podręczniki. Liczyła, że nauczyciele nie zmienią książek i nie będzie trzeba kupować nowych. Miała szczęście.

– Żadnego nie zmienili. Wszystkie kupiłam w internecie. Wydałam na komplet 150 zł – cieszy się kobieta. I oblicza, że za nowe musiałaby zapłacić dwa razy więcej, a może i wyszłoby drożej.

Ale jest inny problem. Syn pani Moniki wybrał klasę mundurową. A to oznacza wydatki.

– Cieszę się, że spełnia marzenia, ale to kosztuje. Potrzebuje dwóch mundurów. Każdy, dobrej jakości, kosztuje nawet 600 złotych. Nie chcę mu kupić używanego już do pierwszej klasy. Muszę mieć te pieniądze – opowiada.

W te wakacje nie będzie miała urlopu. Jedzie jako opiekunka na kolonie, żeby zarabiać. Bo trzeba było zapłacić też za obóz przygotowawczy dla syna. – Niby dofinansowany, ale też kosztowny – dodaje kobieta.

Cały czas mowa o książkach czy zeszytach, ale jeżeli ktoś chce dziecku kupić jeszcze ubrania, meble czy komputer albo telefon, to koszty idą w tysiące złotych.

– Musi mieć laptop – przyznaje pan Michał, ojciec 14-latki. – Wiele prac domowych odrabia na laptopie. Wszystkie zadania z informatyki musi wysłać przez internet. I nie wiadomo, czy nie wróci nauka zdalna – argumentuje.

Jeżeli ktoś właśnie wysyła swoje pierwsze dziecko do szkoły, niech nie myśli, że 1 września wydatki się skończą.

– Potem są wywiadówki i zbiórki pieniędzy. Rok temu policzyłam, że na trzy córki, jedna była jeszcze w zerówce, wydałam 960 złotych! – ostrzega pani Dominika.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Martucha 15.08.2022 13:20
Niektórzy to już przesadzają z tymi narzekaniami. Pamiętam jak 20 lat matka sama nas wychowywała, ledwo wiązała koniec z końcem, żadnych dodatków nie dostawała tylko po 300zl alimentów. Ale potrafiła oszczędzać. I na wyprawkę szkolna zaczynała odkładać już od stycznia. Miałyśmy z siostrą do szkoły wszystko co potrzeba. Każdy ołówek, każdy długopis miało się na cały rok. Trzeba było o to dbać i pilnować. To było dobre przygotowanie do życia, nie to co teraz. Wszystko chcą by im spadło z nieba

Żebraki 14.08.2022 13:44
Akurat teraz jak kraj się sypie, inflacja dobija, Odra zatruta, bachorki muszą obejść się smakiem, mają 500+ , 300 na wyprawkę, a ponad to mają rodziców, którzy jeśli chcą więcej niech ruszą swoje cztery litery i sami sobie na to zarobią. Zawsze można użyć antykoncepcji, wyjdzie taniej niż wyprawka przez kilkanaście lat co roku.

Haha 13.08.2022 13:45
Tusk da więcej

glapinflacja 13.08.2022 15:26
Dawali minaj, ale więcej można było za to kupić.

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: sempaTreść komentarza: Z burmistrza prywata wychodzi co chwila więc mnie to nie dziwi.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 15:25Źródło komentarza: Wykorzystuje rocznice do polaryzacji społeczeństwaAutor komentarza: ma to we krwiTreść komentarza: Jak co roku Salwa robi politykę na grobach.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 15:24Źródło komentarza: Wykorzystuje rocznice do polaryzacji społeczeństwaAutor komentarza: W szokuTreść komentarza: Jak widać lojalność i uczciwość Tej kobiecie jest obca, jak w taki sposób wręcz ohydny zachowała się po kilkunastu latach współpracy to co będzie z mieszkańcami Chojny? Też pewnie tak kłamie im w oczy. Na tą chwile brak zaufania wobec takiej osoby na stanowisko burmistrzaData dodania komentarza: 16.04.2024, 15:08Źródło komentarza: Rawecka wprowadza w błąd mieszkańców! - ostrzega starosta Wojciech KonarskiAutor komentarza: uprowadzonaTreść komentarza: A ja drodzy mieszkańcy Chojny i Gminy jestem ogromnie zdziwiona tym co przeczytałam w/w art. Do dnia ukazania się artyk. byłam święcie przekonana, że zarówno pani Burmistrz jak i Pan Starosta stanowią jeden nierozerwalny zespół. Jak się jednak okazało tak nie jest. W pierwszej chwili byłam ogromnie zaskoczona oświadczeniem, aczkolwiek dochodziły mnie słuchy, że stosunki obu stron znacznie się ochłodziły. Sama przyznam, że oddając swój głos kierowałam się tzw kluczem partyjnym/komitetowym dlatego, że od lat popieram działalność Starosty tym samym popierałam Inicjatywę Samorządową. Dlatego też kierując się tym co powyżej zawarłam zagłosowałam w obydwu przypadkach na kandydatów Inicjatywy będąc przekonana, że owe KWW są z tego samego ramienia. Czytając oświadczenie nie ukrywam,, że poczułam się oszukana / wprowadzona w błąd jak nie jeden mieszkaniec naszej Gminy. W Chojnie bardzo głośno się o tym fakcie rozmawia i naprawdę mieszkańcy nie kryją zaskoczenia i oburzenia tym faktem. Pan Konarski od zawsze kojarzony był i jest z Inicjatywą Samorządową w tych wyborach został jawnie wykorzystany przez osobę, która jeszcze nie tak dawno stała u jego boku. Polityka obnaża prawdziwe oblicze ludzi, którzy dla utrzymania władzy są skorzy do wszelkich działań często nieczystych. Oby w tym wypadku II tura wyborów okazała się łaska dla ludzi, którzy są prawdziwymi samorządowcami a nie politykami na garnuszku podatników. Politykowi ( obecnie rządzącej ) dobrze robi przypomnienie sobie, jak wygląda pra­ca fizycznaData dodania komentarza: 16.04.2024, 15:02Źródło komentarza: Rawecka wprowadza w błąd mieszkańców! - ostrzega starosta Wojciech Konarski
ReklamaMrówka
Reklama