Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
wtorek, 30 kwietnia 2024 08:23
Reklama
Reklama

Matka Polka feministka

A gdybyście pewnego dnia dowiedzieli się, że nie macie szans na naturalne poczęcie? A gdybyście musieli zawalczyć o życie własnego dziecka? A gdybyście musieli nagle sami wychować trójkę dzieci…
Matka Polka feministka

-Z jednej strony Matka Polka, z drugiej feministka. Proszę wyjaśnić tytuł audycji.

-Tytuł jest przewrotny. Ale – w moim przynajmniej przypadku – bardzo prawdziwy. Stereotypowa „Matka Polka” to kobieta umęczona, oddająca całą siebie rodzinie, przede wszystkim dzieciom. Mniej licząca się ze swoimi potrzebami. Mniej? Często wcale. I ja, świadoma dziewczyna, wolna, uważająca, że obowiązki należy dzielić sprawiedliwie, na początku dałam się wpędzić w tę stereotypową rolę. Nagle to, co powinnam, chociaż nie do końca czuję, stało się najważniejsze. To, żeby dom był wysprzątany, chociaż po ciężkich nocach z maleńkim synem ledwie sama stałam na nogach. Mówi się, że mama powinna odsypiać wtedy, gdy dziecko śpi. Nigdy w ciągu dnia nie udało mi się położyć, bo zawsze było coś do zrobienia. Tylko to „coś” to była bardziej powinność w mojej głowie, ponieważ nie potrafiłam inaczej zorganizować sobie pomocy, wsparcia. Nie, żeby chęci pomocy nie było, to ja uparcie wszystko brałam na siebie. Ja i większość bliskich mi mam. Stąd pojawiła się nazwa audycji. Chciałam porozmawiać o naszym rodzicielstwie, podpytać, jak się obowiązkami dzielimy, z czym mamy problem, gdzie szukamy pomocy, co nas ogranicza. Na początku miałam kilka pytań, przybywało ich po każdej rozmowie z rodzicami. Każdy bohater audycji pytał o coś, co dla niego jest ważne. Każdy coś dodawał. Każdy też czegoś uczył słuchaczy i mnie.

 

-Czym jest dla Pani macierzyństwo? Jak je Pani rozumie?

-Chciałabym, by macierzyństwo było radością, ale też świadomością, że wychowuję moich synów do samodzielności, indywidualności. By byli silni mądrością, by nie ograniczały ich moje lęki. Tego się uczę. By wiedzieli, że są kochani, wspierani, by znali swoje mocne strony. A przede wszystkim, by byli szczęśliwi. By nie krzywdzili innych. Więc moje macierzyństwo jest nauką. I dla nich, i dla mnie. To ogromna odpowiedzialność. No i staram się, by macierzyństwo było wspomnianą radością, pełną szaleństwa, wygłupów i robienia wspólnie rzeczy, które lubimy. I bym była mamą, która zna także swoje potrzeby i ograniczenia. Jak widać, ta nauka jest ciągła. Stale się czegoś o sobie jako mamie dowiaduję.

 

-Co może być zaskakujące, Pani książkę otwiera historia nie matki, ale ojca. Czy nie jest tak, że w rozmowach o rodzicielstwie zapominamy o mężczyznach i ich doświadczeniu ojcostwa?




Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama