Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
sobota, 27 kwietnia 2024 09:48
Reklama
News will be here
Reklama

Wygrał w sądzie, a musi płacić. Jak to?

Sąd przyznał poszkodowanemu mężczyźnie rację i 20 tysięcy złotych odszkodowania. Ale i tak musi on wyłożyć, a nawet dołożyć pieniądze z własnej kieszeni.
Wygrał w sądzie, a musi płacić. Jak to?
Operacja udana tylko pacjent zmarł, czyli wygrał, ale przegrał.

Autor: iStock

Rzecznik praw pacjenta nie zgadza się z tą decyzją sądu. Dlatego zaskarżył postanowienie o kosztach do sądu wyższej instancji. Chodzi o wyrok sądu w Zamościu.

Syn na sali

Sprawa zaczęła się lata temu. W 2013 roku do Andrzeja Kaczora, ówczesnego dyrektora szpitala w Tomaszowie Lubelskim, wpłynął anonimowy list, w którym ordynatorowi Bernardowi Żaroffe pracownicy zarzucali mobbing. Komisja powołana do wyjaśnienia oskarżeń nie dopatrzyła się niczego niestosownego. 

Jednocześnie na jaw wyszła inna sprawa. Okazało się, że chirurg, operując pacjentów, kilka razy umożliwił swojemu synowi studentowi uczestniczenie z zabiegach.

„Działo się tak, gdy młodszy Żaroffe, wówczas 19-letni student fizjoterapii, odbywał wakacyjne praktyki w szpitalu ojca” – pisał „Dziennik Wschodni”.

I dodał: „Dyrektor SP ZOZ dyscyplinarnie zwolnił chirurga, a jego poczynaniami zajęła się prokuratura. Najpierw sprawa została umorzona, ale ostatecznie w 2015 roku skierowano do sądu akt oskarżenia przeciwko Bernardowi Żaroffe i jego synowi”.

Koniec sprawy

Sprawą zajmowały się kolejne sądy. W końcu jest prawomocny wyrok. 

„Po blisko 9 latach trwania procesu, sąd doszedł do przekonania, że udział osoby nieuprawnionej w operacji nie przełożył się na stan zdrowia pacjenta, pogorszenie jego stanu i w tym zakresie sąd oddalił powództwo” – relacjonuje biuro Rzecznika Praw Pacjenta.

Sąd przyznał pacjentowi kwotę 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta. 

Trzeba płacić

Nie jest to jednak szczęśliwe zakończenie, bo jednocześnie sąd obciążył pacjenta wydatkami sądowymi. Rachunek za nie wyniósł 26 tys. 157 zł 73 gr, a koszty procesu to kolejne 3617 zł. Łącznie daje to 29 tys. 774 zł 73 gr.

„Samo nasuwa się pytanie: czy tak wygląda poczucie sprawiedliwości?” – komentuje biuro RPP.

Rzeczni praw pacjenta zwrócił się do wszystkich prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych o propacjenckie podejście do kosztów spraw o błędy medyczne. 

„Rzecznik przypominał o zasadzie słuszności wyrażonej w  treści art. 102 Kodeksu postępowania cywilnego, który stanowi, że w wypadkach szczególnie uzasadnionych sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo nie obciążać jej w ogóle kosztami. Zwłaszcza, że sprawy o błędy medyczne należą do jednych z najbardziej skomplikowanych, w szczególności jeśli chodzi o postępowanie dowodowe i wykazanie związku przyczyno-skutkowego pomiędzy zdarzeniem a zaistniałą u pacjenta szkodą na zdrowiu” – czytamy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
stop pieniactwu! 28.03.2024 06:28
Przecież obecność w czasie operacji studentów uczelni medycznych od jest normalna!!! Ludzie - czy ten pieniacz pacjent miał jakikolwiek dowód na swoje pogorszenie stanu zdrowia z powodu obecności kogoś na sali? Czy przed wjechaniem sprawdzał dowody osobiste wszystkim instrumentariuszkom? A jakby trzeba było pobrać w trakcie operacji krew do badań, to skarżyłby, że salowa niosła do laboratorium?

A. Żmijewski 27.03.2024 15:22
Dobrze dziadowi! Nie dość że go pyr pyr zoperowali to łajdak chciał się jeszcze na lekarzach dorobić. Zasadniczo powinien mieć pyr pyr wilczy bilet dożywotnio na leczenie

bęc 27.03.2024 10:17
Tak to. Salomonowy wyrok po prostu.

Reklama
ReklamaMrówka
Reklama