Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
czwartek, 9 maja 2024 02:55
Reklama

Wakacyjne zdjęcia od Julii

Lato nieodmiennie kojarzy się z wakacjami, na które czekają dzieci jak świat długi i szeroki. Najmłodszym wakacje organizują rodzice. Nastolatki oprócz marzeń mają również realne plany. A jak to jest u Julki? Przeczytajmy poniżej i obejrzyjmy zdjęcia Zbigniewa Górskiego.
Spełniły się marzenia i plany Julii. Od wczesnego dzieciństwa kochała wszystkie zwierzaki, ale skąd u się u małej dziewczynki wzięła miłość, a później pasja do koni, tego nikt nie wie. W wieku ośmiu lat koniecznie chciała z koleżanką uczęszczać do szkółki jeździeckiej. Niestety,  mama nie wyraziła zgody, uważając że  na bliższe kontakty z końmi jest zdecydowanie za wcześnie. Dzięki znajomym Julia w wieku dziesięciu lat po raz pierwszy znalazła się na końskim grzbiecie. Zafascynowała ją jazda konna.
-Twoje koleżanki wyjechały na obozy sportowe, taneczne, językowe, a ty się uparłaś na wakacje w siodle. Dlaczego?  
-Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Sama nie rozumiem dlaczego tak bardzo pokochałam konie. One towarzyszą  ludziom od wieków. Podobno to właśnie koń był pierwszym zwierzęciem udomowionym przez pierwotnego człowieka. W tym roku otrzymałam zgodę rodziców na obóz jeździecki. Co to była za radość! Zaczęłam szukać i znalazłam. Agro-Ranczo w Przysietnicy koło Nowego Sącza. Ojciec sprawdził warunki, były  ok.  Zaczęła się przygoda. A jak było? Cudownie! Byliśmy pod opieką instruktorów i wychowawców  prawie przez całą dobę.  Radość przebywania z końmi zrozumie tylko ten, kto je kocha. Tylko że ja nie rozumiem jak można nie kochać konia. Jak można nie czuć  szczęścia, siedząc na  końskim grzbiecie i ścigać się z wiatrem? Jak wyglądał dzień? Pobudka rano. Sprzątanie podwórka, grilla, siodlarni. Szczotkowanie, karmienie koni. Każdego dnia  był inny koń. Na ranczo było ich  dwanaście, m.in. małe koniki górskie - rasa zwana hucuł. Po śniadaniu i sprzątaniu czekała praca z instruktorami jazdy. Wieczorem paliliśmy ognisko. Praca z końmi  to najprawdziwsza przyjemność. Fajne były jazdy terenowe. 
-A co dalej?
-Niestety, wszystko się kończy. Trzeba było się zbierać. Pożegnać się  z Laguną - moim konikiem, z nowymi przyjaciółmi i wspaniałymi gospodarzami. Wyjeżdżałam z nowymi doświadczeniami i umiejętnościami, z jeszcze z większym szacunkiem do zwierząt, ludzi i gór. Mam nadzieję, że wrócę tam za rok.
Sport jeździecki na pewno do najtańszych nie należy i często rodzice dobrze muszą się nagłowić, żeby zapewnić  swojemu dziecku  realizację jego pasji. Warto jednak, bo wartości jakie daje młodemu człowiekowi przebywanie z naturą, nie da się przeliczyć na pieniądze.
A może ty zechcesz mi opowiedzieć o swoich wakacjach?
TWS

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama