Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Sądy na korzyść Konarskiego
Z perspektywy 11 lat, o które Pan mnie pyta, bo taki okres upłynął od 2002 do dzisiaj, mogę powiedzieć, że władze Chojny potrzebują mojej osoby jak powietrza do życia. Przez wiele lat moja osoba służyła do tłumaczenia przyczyn, usprawiedliwiania niepowodzeń czy wpadek. Te powtarzane nieprawdy przecięły liczne wyroki sądów na moją korzyść, których ofiarą stał się p. Jacek Fedorowicz.
Czym próbują dyskredytować
Dziś, z kolei, używają moją osobę jako alibi, bo ponoć 11 lat temu też chciałem sprzedać „Setpol”, a to może osłabi, w ich mniemaniu, inicjatorów referendum lokalnego, a mi kolejny raz przypnie się czarną łatkę. Gdyby było tak, jak oni twierdzą, to w latach 2002-2006 czytalibyśmy o sprzedaży „Setpolu”, a nie o tym, jak to Konarski wspiera tę firmę i tworzy monopol. Tym przecież mnie dyskredytowano.
Sprawy sądowe gminy i Setpolu
Wyciąganie pisma do Orlenu (są lub były też pisma do innych firm z branży paliwowej) jest daleko idącym wnioskiem co do zamiarów sprzedaży. Zresztą żadna procedura nie była w tej sprawie podjęta. W ten sposób Zarząd Gminy, jak i ja, chcieliśmy zbadać faktyczne zainteresowanie branży paliwowej tą działką gruntu i jaką stanowi ona dla nich wartość. Dlaczego? Dlatego, że firma „Setpol” wystąpiła na drogę sądową o trwałe obniżenie czynszu dzierżawnego. Gmina musiała więc mieć argumenty, gdyby dzierżawa stała się nieopłacalna. A wielość zainteresowanych podmiotów jest takim argumentem.
Czy miał nóż na gardle
Ten przypadek jest dla mnie jednym z kolejnych służącym usprawiedliwianiu się obecnej władzy. W tej sprawie nie mam nic do ukrycia i wyjawię Panu, że zastępca burmistrza Fedorowicza, będąc u mnie w starostwie, przed sprzedażą firmy „Setpol” wypytywał mnie o moje zdanie na ten temat. Powiedziałem mu, że nawet gdybym miał nóż finansowy na gardle, jak oni mieli wówczas, nie sprzedałbym działki gruntu bez wyjaśnienia i ustalenia z firmą słusznych roszczeń, aby nie powodować konfliktów i zagrożeń, jak obecnie.
Nie wierzy władzom Chojny
Gdybym wierzył we wszystko, co mówi przedstawiciel chojeńskiego urzędu i powielający to niektórzy redaktorzy, to, jak napisał jeden z internautów, nie byłoby bałaganu śmieciowego, a pieniądze za tą usługę pozostałyby w Chojnie, w budynku po Straży Granicznej funkcjonowałby Urząd, przejazd drogami krajowymi przez Chojnę byłby remontowany (jak w Boleszkowicach), działałaby elektrownia słoneczna i obwodnica Chojny też.
Wojciech Konarski







Napisz komentarz
Komentarze