Całe nagranie trwa prawie 2,5 godziny. Nagle po niemal godzinie oglądania czarnego i niemego ekranu, pojawił się obraz. A wraz z nim dźwięk. Ale cóż to był za dźwięk?! To przypominało ogromny rój rozjuszonych os! Trzeba było natychmiast ściszyć głośniki w komputerze, bo dalsze słuchanie "obrad" groziło uszkodzeniem słuchu. Jak długo to trwało? Oj, długo, bo od 1:15 do 1:47, czyli ponad pół godziny!
No i trzeba koniecznie wspomnieć, że jak czarny ekran zamienił się w końcu w obraz przedstawiający faktycznie relację z sesji, to oprócz stołu prezydialnego w zasadzie nie zobaczyliśmy ani radnych, ani wójta. Nie wiemy, czy na sali w ogóle była publiczność.
Już ostatnio pisaliśmy o fatalnym przekazie obrad w Baniach:
https://www.igryfino.pl/wiadomosci/39647,slychac-jeden-wielki-belkot
Zwracaliśmy wtedy uwagę, że głos wypowiadających się osób został zniekształcony, na dodatek był pogłos. To sprawiało, że oglądający transmisję często mieli problemy ze zrozumieniem treści wypowiadanych słów. Krytykowaliśmy także ustawienie kamery, które uniemożliwiało zobaczenie kto z radnych zabiera głos.
Tym razem było jeszcze gorzej! Można przekonać się o tym samemu, oglądając poniższe nagranie:
Ponownie zatem przypominamy:
Od początku nowej kadencji samorządy zobowiązane są do prowadzenia transmisji i nagrywania obrad organów kolegialnych. Ma to zapewnić każdemu obywatelowi prawo do uzyskania informacji o działalności organów władzy publicznej. Urząd Ochrony Danych Osobowych instruuje, że istotne jest np. ustawienie kamer, tak by obejmowały one swoim zasięgiem przede wszystkim osoby publiczne lub osoby realizujące zadania publiczne biorące udział w obradach.
Na pewno takie nagrania, jak dzisiejszej sesji w Baniach, łamią prawo do jawności i uniemożliwiają obywatelom uzyskanie informacji o działalności organów władzy publicznej.









Napisz komentarz
Komentarze