Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 03:08
Reklama

Maksymilianie, witaj w domu!

Ma 14 lat i właśnie wrócił do nas z dalekiej i bardzo trudnej podróży, podczas której walczył o swoje życie. Wygrał pierwszy i najważniejszy etap tej batalii dzięki pomocy znakomitych lekarzy i dzięki dawcy szpiku. Mocno wspierała go rodzina i przyjaciele. Wielu z nas również zaangażowało się w pomoc.
Maksymilianie, witaj w domu!

W maju 2015 r. Maks Matławski z Żabnicy dowiedział się, że ma ostrą białaczkę szpikową. Igryfino wraz ze Stowarzyszeniem Jestem i Pomagam jako pierwsze zwróciło się do ludzi o pomoc w zbiórce pieniędzy na zagraniczny drogi lek. Na ten apel odpowiedzieliście wspaniale. Organizowano koncerty, wpłacano darowizny na konto.

Dzięki Państwa hojności Maks szybko mógł przyjąć potrzebny lek. Liczba komórek rakowych spadła wówczas do tego stopnia, że możliwy był przeszczep szpiku kostnego. Szpik podano Maksymilianowi w klinice we Wrocławiu. Trzymaliśmy kciuki. To były trudne chwile, bo chłopiec nie chciał jeść i pić, organizm był coraz słabszy i trzeba było go nawadniać.

Na szczęście kryzys minął. Maks zaczął sam przyjmować pokarmy. Wyniki poprawiały się. Okazało się, że szpik się przyjął. Chłopak w szybkim tempie zaczął zdrowieć. System odpornościowy odbudowywał się.

 

Wówczas umówiliśmy się z Maksem, że na utworzonej przez niego stronce na profilu społecznościowym, zacznie prowadzić coś w rodzaju pamiętnika. Tak powstały tekstowo-zdjęciowe relacje z kilku ostatnich dni pobytu chłopca we Wrocławiu. Podaliśmy do publicznej wiadomości adres, pod którym można było na bieżąco śledzić co dzieje się z Maksem, jak się czuje. Miło było zobaczyć, jak coraz więcej osób klikało „Lubię to!” i pisało komentarze z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Obiecaliśmy też, że na igryfino opublikujemy fragmenty zapisków z tych dni, kiedy Maks pokonał kryzys, a sił dodawało mu marzenie o powrocie do domu. Tak naprawdę ten dzielny młodzieniec pisał do nas wszystkich. To był pomysł na pozostawanie w kontakcie z tymi, do których jeszcze miesiąc temu nie było pewności, czy się w ogóle wróci.

Na szczęście wrócił. Witamy w domu! A załączony fragment relacji tekstowo-zdjęciowej zrobionej przez Maksa niech przypomina, że każdy kryzys można pokonać i jak w tej walce mogą pomóc inni ludzie.

 

4 listopada 2015

Witajcie. Na tej stronie będę umieszczał więcej informacji co się u mnie dzieje, co się spełnia i jak mi mija czas podczas choroby. Zapraszam.

 

5 listopada 2015

Dzisiejszy dzień był fajny dopóki nie dowiedziałem się jednego faktu. Mój doktor chcę mnie wysłać do domu dopiero w środę, a wcześniej mówił, że wyjdę jutro w piątek albo w sobotę, najpóźniej w poniedziałek. Ten fakt mnie trochę zaszokował jak i zasmucił.

Już byłem taki happy, że po pół roku spędzonych w szpitalach i na badaniach będę nareszcie mógł poczuć zapach domowego ciepła. Najbardziej cieszę się z faktu, że zbliżają się święta i będę mógł poczuć zapach domowego bigosu, ciast i zapach żywej choineczki. Mój doktor pozwolił spędzić czas szczęśliwie w miłości i harmonii wspólnie z rodziną. Będę mógł nareszcie zjeść mój wymarzony owoc pamelo,  pycha.

Dziś prawie cały dzień siedzę w tych 4 ścianach. Jedynym wyjściem dziś był prysznic i półgodzinny spacerek niedaleko szpitala. Jutro napiszę jak moje wyniki i czy są szanse na szybsze wyjście.

 

6 listopada

Mój dzień zaczął się wcześnie, bo o 4.24, a poszedłem spać o północy, więc mało spałem przez to, że już wiem, że jeszcze kilka dni i nareszcie wrócę do mojej kochanej miejscowości i miłego, pełnego ciepła domu.

Dzisiejszy dzień był bardzo fajny, bo doktor pozwolił mi wyjść na 2 godz. na spacer. Chodząc chwilę po ulicy przypomniałem sobie, że niedaleko od szpitala mieszka moja kochana ciocia, którą poznałem miesiąc temu i ją bardzo polubiłem. Po prostu moja ciocia ma oczy jak aniołek, takie 2 diamenty.

 

8 listopada 2015

Jak się wyspałem, to fajnie wstałem, a właściwie obudził mnie mój tata. Czekał z pierogami, były pyszne (robione przez moją ciocię). Po tym jak zjadłem, dostałem płytki o 12:40.

Dziś pojechałem do mojej cioci, gdzie zjadłem super obiad (zrobiłem zdjęcie). Po obiadku u cioci poszliśmy na spacer, który nie trwał długo ze względu na silny wiatr.

Teraz sobie leże i zaraz idę spać, bo dzisiejszy dzień mimo że był miły, szybko się skończył i był wyczerpujący.

 

9 listopada 2015

Dziś spałem w hotelu (nareszcie się wyspałem). Ale rano trzeba było wstać o 7, bo trzeba było pobrać krew o 8. Do 13 trzeba było czekać na wyniki.

Przez ten czas tak się nudziłem, że spakowałem wszystkie swoje rzeczy do reklamówek i mówiłem lekarzowi, że wybieram się już do domu.

Gdy wyszliśmy ze szpitala, byłem trochę zły, że muszę zostać do piątku. Ale dobre jest to, iż wiem, że na pewno jadę do domciu.

Jutro jadę na gigantyczną wystawę z klocków lego (titanic . starwars . muminki ). Zrobię zdjęcia jak dam radę .

 

10 listopada 2015

Dziś byłem na wystawie lego na wrocławskim stadionie. Super frajda, daję już zdjęcia z 2 części.

 

12 listopada 2015

Super spędzony dzień z tatą.

 

13 listopada 2015

Zaraz pobieramy szpik i nareszcie jedziemy do domu.

Już na miejscu!



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama