Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
niedziela, 28 kwietnia 2024 16:36
Reklama
Reklama

Zadaniem rodziców jest wspierać, ale nie przesadnie motywować

O niespodziewanym spotkaniu z Gianluigi Buffonem, swojej karierze, szkoleniu młodzieży i roli rodzica w rozwoju pasji swoich dzieci opowiada były reprezentant Polski, Marcin Adamski. W rozmowie towarzyszy mu młodszy syn i utalentowany następca, 13-letni Filip.
Zadaniem rodziców jest wspierać, ale nie przesadnie motywować

Jeden z piękniejszych momentów w pana karierze to świetny występ w barwach Rapidu Wiedeń, kiedy mierzyliście się w Lidze Mistrzów z wielkim Juventusem. Jak wspominał pan w rozmowie z Weszlo.com, po tym meczu zgarnął pan pochwały od Fabio Capello i koszulkę od samego Zlatana Ibrahimovicia. Ta ostatnia jest największą relikwią w Waszym domu?

- Może nie relikwią, ale akurat ostatnio ją odkurzyłem, bo razem z moim wspólnikiem Sebastianem Olszarem mieliśmy spotkanie z dziećmi z zaprzyjaźnionej szkoły podstawowej i dyrektor poprosił nas, żebyśmy przynieśli jakieś pamiątki. Ja nigdy wielkim kolekcjonerem nie byłem, ale oczywiście od razu pomyślałem o tej koszulce. To taka pamiątka, którą dostałem od bardzo znanego piłkarza, który widząc moje poświecenie na boisku podszedł po meczu, powiedział kilka miłych słów i wręczył swoją koszulkę. Może wtedy nawet tak tego nie doceniałem jak dziś. Trudno mi będzie się z tą koszulką rozstać, ale już kilka razy nosiłem się z zamiarem przekazania ją na jakąś aukcję charytatywną. Prędzej czy później tak to się pewnie skończy.

Jak w takim futbolowym domu, z trzema piłkarzami radzi sobie mama? Sama jest kibicem czy ma już czasem tego wszystkiego dosyć?

- Żona zrobiła zdecydowany postęp (śmiech). W tej chwili sama jest już kibicem piłki nożnej, dla świętego spokoju kibicuje też Realowi Madryt. Wiadomo, że jak Real wygra to jest w domu lepsza atmosfera. A jak dzieci są szczęśliwe, to mama też.

Filip, a jak Ty widzisz swoją piłkarską przyszłość? Tata osiągnął naprawdę sporo: po 100 występów na boiskach ekstraklasy w Polsce i Austrii, mecze w Lidze Mistrzów, gra w reprezentacji Polski. Chciałbyś kiedyś pobić te osiągnięcia?

FA: Mam nadzieję, że mi się uda. Moim największym marzeniem jest zagrać w Premier League w barwach Manchesteru United. Mogłaby być to też liga hiszpańska i Real, ale wolałbym chyba jednak ten Manchester.

MA: Na koniec opowiem jeszcze jedną anegdotkę, która mi się przypomniała. Kiedyś wróciłem do Rapidu po meczu reprezentacji Polski z Estonią, w którym odniosłem kontuzję łydki. Nie mogłem zagrać w rewanżowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Juventusem, więc usiadłem na trybunach stadionu w Wiedniu. Nagle widzę, że idzie jakiś wysoki facet, znajoma twarz, a wokół niego 15 też dosyć dużych gości. Nagle ten facet podchodzi do mnie, patrzę, a to sam Gianluigi Buffon! Raz w życiu mnie widział na boisku, a był na tyle taktowny, że podszedł i zapytał: „co słychać, dlaczego nie grasz?”. Bardzo mnie zaskoczyło, że taki znany piłkarz poznał gościa, przeciwko któremu zagrał raz w życiu. Wymieniłem z nim łamaną angielszczyzną kilka zdań, wytłumaczyłem, że mam kontuzję i zapytałem co to za ludzie wokół niego. To też fajna historia, bo powiedział, że to jego koledzy z podwórka, których zna od najmłodszych lat. Powiedział, że od lat jeżdżą na wszystkie mecze Juventusu. Byłem pod wrażeniem, że tak pamięta o ludziach, z którymi się wychował.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama