Na gryfińskim stadionie i przed stadionem gwarno, wesoło i żółto. Atrakcje - jedna większa od drugiej. Policjanci ze Szczecina przyjechali w towarzystwie swojej maskotki. „Gryfuś” to współczesny bajkowy stworek. Dzieciarnia była zachwycona, a „Gryfuś” prawie „ugotowany”, gdyż słonce prażyło mocno. Sierżant sztabowy Alicja Biebasz-Krawczyk rozdawała światełka odblaskowe i zachęcała do bezpiecznej jazdy rowerowej.
Można było przymierzyć kamizelkę kuloodporną i hełm. Gratka niecodzienna. Wiesław Lubiński z Jednostki Ratowniczej „Raffer” uważa, że im wcześniej dzieci zapoznają z pewnymi prawdami, tym lepiej. Należy bowiem pamiętać o znaczeniu powiedzenia „Czego Jaś się nie nauczy ….”.
Wozy strażackie i prezentacje sprzętu gaśniczego budziły wielkie zainteresowanie nie tylko chłopców. Sprzęt płetwonurków prezentował Mariusz Seredziuk.
Następną bardzo dużą „ciekawostką” byli pan Krzysztof ze Straży Granicznej i jego jedenastoletni pies Ari - dzielny pomocnik przy łapaniu przestępców. W ogóle panowie ze straży granicznej mieli tyle ciekawych rzeczy do opowiedzenia!
Następnym obleganym stanowiskiem była Żandarmeria Wojskowa. Tam na symulatorze pokazywano jakie znaczenie mają pasy bezpieczeństwa.
Frajda na stadionie była ogromna. Dzieci na pewno będą długo opowiadały o tym wydarzeniu. Można powiedzieć, że festyn udał się organizatorom i wszystkim uczestniczącym w tej imprezie. Ma ona naprawdę duży wymiar edukacyjny i za jej przygotowanie należą się ogromne brawa. Jestem pewna, że do naszych oklasków dołączają rodzice i grono pedagogiczne.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze