Centrum Turystyki Wodnej w Schwedt i śródmiejskie nabrzeże w Gryfinie to taki polsko-niemiecki duet połączony programem Interreg IVa. Położony nad samą Odrą po stronie niemieckiej półokrągły budynek Centrum Turystyki Wodnej, mimo lekkiego bałaganu wokół (trwają jeszcze prace) prezentuje się okazale. W jego wnętrzu znajdują się pokoje hotelowe, zaplecze gospodarcze, sanitariaty, piękna hala sportowa (która w odróżnieniu od innych będzie służyła również jako sala widowiskowa). Przewidziane są dwie siłownie z uwzględnieniem potrzeb osób niepełnosprawnych oraz basen do „suchej” zaprawy dla kajakarzy. Ciekawie wygląda połączenie szatni z natryskami.
Wszystko pachnie świeżością i widać typową niemiecką dokładność. Jeżeli jeszcze czegoś nie ma, to na pewno będzie.
- Centrum musi być widoczne dla wszystkich wodniaków. Musi być blisko miasta. Bardzo cieszymy się, że obu stronom udał się zwrot w kierunku wody – powiedział burmistrz Schwedt Jurgen Polzehl.
Po zwiedzeniu obiektu i uzyskaniu o nim informacji, mogliśmy popłynąć smoczą łodzią (a właściwie kopią słowiańskiej łodzi) i podziwiać miasto po jego obu brzegach. Łódź „Siwa Sweeti” waży 5,5 tony i długa jest na 18 m, a szeroka na 4,5 m. Często „współpracuje” z miejskim teatrem.
Po grochówce, na którą przepis na pewno pochodził z Gryfina, autokar obrał kierunek ku naszemu miastu. W Gryfinie gości przywitał burmistrz Henryk Piłat. Opowiedział o planach zagospodarowania nabrzeża. Podobnie jak burmistrz Schwedt, położył nacisk na konieczność poszerzenia oferty turystycznej, na kontakty z innymi miastami.
- Nabrzeże będzie dla miasta. Tu będą się odbywały różnego rodzaju imprezy kulturalne. Przybliżymy miasto do wody. Jest jeszcze trochę do zrobienia, ale na pewno wszystko się uda – powiedział Henryk Piłat.
W czasie obiadu zapytałam niemieckich dziennikarzy o wrażenia. Dziennikarz Deutsche Radio powiedział:
- Macie jeszcze problem. Musicie koniecznie połączyć wodę z miastem. To taki drugi most. Tu muszą być ludzie. Brak tablic informacyjnych. Brak zaplecza gospodarczego.
Podobne uwagi miał dziennikarz – „wolny strzelec” pracujący dla dwóch gazet.
Pomimo uwag nasze nabrzeże się podobało. Jest jasne, przestrzenne i już widać, że polubione przez mieszkańców.
- A ja myślę, że oni nam trochę naszego nabrzeża zazdroszczą – powiedział po cichu burmistrz Piłat.
TWS






Napisz komentarz
Komentarze