Mamy wrażenie, że Mieczysław Sawaryn odgrodził się od ludzi. Za to ogrodził się wiceburmistrzami, którym zlecanych jest wiele zadań. Urzędnicy narzekają, że chcąc załatwić sprawę nie można pójść bezpośrednio do burmistrza, bo ten i tak kieruje do swoich dwóch zastępców. Czyżby Sawaryn „miłościwie nam panował”, ale nie rządził?
Stawiam hipotezę, że burmistrz nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, iż nieodpowiadanie na pytania dziennikarzy, to tak naprawdę lekceważenie mieszkańców. Jeśli czytelnicy zlecają nam podjęcie tematu, to pytamy nie po aby „dowalić władzy”, ale żeby coś wyjaśnić, zmienić, naprawić. Wyjaśnienia, naprawa wadliwe funkcjonującej sprawy leży w interesie społeczności, ale i również władz. Wygląda jednak na to, że Mieczysław Sawaryn nie chce pośredników charakterystycznych dla demokracji, a z drugiej strony nie radzi sobie w kontaktach z mieszkańcami.
Burmistrz Sawaryn często nie odpowiada na pytania, ale i narzeka na media. Robi to publicznie na sesji. Ludzie związani z władzą gminną sugerują, że wyda swoją gazetę. Oczywiście zrobić to może za pieniądze podatników. Już raz tak uczynił. Świadczyć to będzie o tym, że nie współpracuje dobrze z mediami, więc media próbuje stworzyć sam. To byłby dowód na jego bezsilność i upadek wiarygodności.
Gazeta Tomasza Milera (obecnego wiceburmistrza) mieściła się w lokalu Mieczysława Sawaryna. Jak wspomina były dziennikarz, niemal codziennie pan Sawaryn odwiedzał redakcję. Mógł się zatem przyzwyczaić, że słowa piszący spijali mu z ust. Sawaryn wówczas jako opozycjonista i przewodniczący rady ostro krytykowali z Milerem ówczesnego burmistrza Henryka Piłata. Teraz widać, jak trudno się przestawić, że obecnie za rządzenie w gminie Gryfino odpowiada Mieczysław Sawaryn. A podejmowanie decyzji lub zaniechanie działań może (a nawet powinno) być oceniane, a także krytykowane. Rządzić ma Mieczysław Sawaryn, a nie głównie jego zastępcy Tomasz Miler i Paweł Nikitiński. To Mieczysława Sawaryna wybrali mieszkańcy iż zapewne chcieliby aby podejmował decyzje przy otwartej kurtynie w dialogu ze społeczeństwem.
Ryba psuje się od głowy. Nie tylko burmistrz często nie odpowiada na pytania. Zdarza się, że podobnie postępują też jego podwładni. Czy to ze strachu przed wolnymi mediami i niewygodnymi pytaniami?








Napisz komentarz
Komentarze