igryfino: -Chce pan być burmistrzem. Skąd ta decyzja?
Tomasz Mirakowski: - Było trzech „ojców” tego pomysłu. Pierwszy to Paweł Mucha, drugi to bardzo ważna dla mnie osoba - mój dziesięcioletni wnuk Piotruś, który powiedział: „Dziadku, startuj!” no i wreszcie Jarosław Kaczyński, którego poglądy są mi bardzo bliskie. W naszym kraju konieczne są zmiany. Co miałem zrobić ? Wystartowałem jako kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Mój gabinet będzie i tu, i tam. Nadal będę leczył, tylko w mniejszym wymiarze godzin. Bycie burmistrzem to dla mnie nie nowina, sprawowałem ten urząd w latach 1990 – 1994 w Szprotawie. Znane mi są i dobre, i złe strony tego „ zawodu”.
igryfino: - Słyszy się o panu: to bardzo dobry lekarz, może tylko trochę „naburmuszony”. Jako kandydat dużo mówi, ale niewiele konkretnego. Co pan na to?
Tomasz Mirakowski: -Moja ciotka mówiła: „dopóki żyjesz, wszystko jest możliwe”. Nie jestem „naburmuszony”, tylko czasem przy kolejnym pacjencie trudno się uśmiechać.
igryfino: -A co zrobi pan z gminnym długiem?
Tomasz Mirakowski: -Po dokładnym zapoznaniu się ze stanem finansów, trzeba się będzie podjąć ich naprawy. To na pewno.
igryfino: -Proszę nam coś opowiedzieć o swoim prywatnym życiu.
Tomasz Mirakowski: -Nie urodziłem się w Gryfinie, ale związałem się z tym miastem. Ślubu udzielał mi sam ks. Bronisław Kozłowski. A dzieci? Są już dorosłe. I usamodzielniły się. Czas nie stoi w miejscu. Jeśli chodzi o moje zainteresowania, to szachy, literatura i szczególna sympatia do Gombrowicza, poezja, religie.
igryfino: -Czy po państwa mieszkaniu spaceruje jakiś czworonóg lub skrzeczy ptaszysko w klatce?
Tomasz Mirakowski: -W domu był psiak, ratlerek. Niestety odszedł. W tej chwili to „coś”, co mieszka razem z nami nazywa się chomikiem. Natomiast mój ojciec, który również był lekarzem, bardzo lubił koty. Miał ich sporą gromadkę.
igryfino: -Praca, działalność społeczna, której pan poświęca bardzo wiele czasu jest ważna. Jednak jest coś ważniejszego - to dom, w którym mieszkamy. Czym on jest dla pana?
Tomasz Mirakowski: -Dom to moje serce. Dom to regały pełne książek, to stare listy, dokumenty. To zapisane gdzieś na brzeżku notatki. To wszystko kryje w sobie wspomnienia. Z wieloma istnieje związek emocjonalny. To było. To się działo. W tym wszystkim są fragmenty minionego życia. Czy w tym wszystkim jest jeszcze miejsce na pasje? Podróże. Sympatia do włoskiego nieba. Piękna architektura. Człowiek. Jego wnętrze. Dusza. Jak do niej dotrzeć? Tak niewiele na to wszystko czasu…
TWS







Napisz komentarz
Komentarze