Tak zapewne woli Kamil Miler, aby pominąć meritum sprawy, bo może chodzić tu o niekompetencję jego brata Tomasza Milera.
Woda ze skażonego wcześniej terenu
To za Tomasza Milera Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych w Gryfinie pozwoliło sobie na czerpanie wody z terenu, gdzie 10 lat temu doszło do skażenia rozpuszczalnikami. Terenu przed ponownym puszczeniem wody do mieszkańców odpowiednio nie przebadano. A ważne są wciąż pytania: czy skażenie terenu nadal tam występuje i w jakim stopniu, a może miejsce to jest obecnie pozbawione tamtych groźnych dla zdrowia czynników? Tomasz Miler mailowo dostał pytania. Jednak nie odpowiedział. A na sesji zamiast udzielić odpowiedzi na ponownie zadane pytania, w bezczelny sposób zmienił temat.
„Rozcieńczanie” wody z terenu, na którym był rozpuszczalnik
PUK przez pewien czas aktualnych badań jakości wody nie podawał. Burmistrz na pytania w tym zakresie nie reagował… A sprawa jest poważna jeszcze z jednego względu. PUK mieszało wodę z ujęcia Tywa z wodą z ujęcia w Krzypnicy. Dopiero taką badał sanepid. Badano zmieszaną (podobno w stosunku 1 do 10), a powinna być odpowiednio badana z każdego źródła, z podaniem zawartości związków trichloroetenu i tetrachloroetenu. Wracając do głównego tematu – nie powinno się ograniczać badań wyłącznie do wody zmieszanej, bo jak stanowi polska norma - unika się sytuacji, by potencjalnie ”brudną” wodę rozcieńczać czystą, osiągając w ten sposób dopuszczalne normy). Jaka norma obowiązuje w Gryfinie? Tymczasem i w tym temacie władze nabrały wody w usta…
Chodzi o odwrócenie uwagi od nieprawidłowości?
Są dwa tematy. Jest sprawa niezlecenia w odpowiednim czasie przebadania skażonego niegdyś terenu. Jest też sprawa mieszania wód z ujęć. I to są fakty. Jednak Kamil Miler woli je pominąć i pisać o rzekomej „wymianie ciosów” - „A Kordylasiński vs. M. Sawaryn”. Natomiast ostatni artykuł zaakceptowany przez brata wiceburmistrza wskazuje: „pytanie sugerujące, że coś może być nie tak wywołały niepokój i zamieszanie”. I chcąc rzekomo sprawdzić jak jest naprawdę, w ogóle nie zajęto się dwoma podstawowymi wyżej wymienionymi kwestiami. A przecież to bierność albo niekompetencja władzy, która nie potrafi wymóc aby skażony kiedyś teren został na nowo przebadany, a wyniki podawane do publicznej wiadomości. Dopiero 18 września 2018 r. po około pięciu miesiącach (sic!) zgłoszono sanepidowi, że wody były zmieszane z dwóch ujęć. Kamil Miler tego niewygodnego faktu nie publikuje. To wygląda na manipulację! I brną w to dalej… Manipulacje można by pominąć milczeniem, gdyby nie dotyczyły aż ważnej dla mieszkańców sprawy.
Gdy dowiedziałem się o sytuacji, wody z kranu w Gryfinie staram się nie pić. Wyniki wody są w normie. Jednak nie wiem czy na skażonym wcześniej terenie nadal istnieje jakiekolwiek zagrożenie i w związku z tym czy ewentualne zanieczyszczenia mogłyby dostać się do wody wczoraj, dziś, jutro… Zadaję sobie pytanie, czy woda z ujęcia Tywa przed zmieszaniem z wodą z ujęcia w Krzypnicy spełnia normy. Dopóki nie zobaczę aktualnych wyników badań skażonego niegdyś terenu oraz wyników badań wody tylko z ujęcia Tywa (a więc przed zmieszaniem jej z wodą z innego ujęcia), nie mam pewności (choćby burmistrz Sawaryn nie wiem ile wody wypił i jakie miny robił).
O sprawie wody z "zakazanego" ujęcia Tywa pisaliśmy już m.in. tu:
http://www.igryfino.pl/wiadomosci/29771,sanepid-wypowiada-sie-o-wodzie-nie-wiadomo-jaka-wo
Napisz komentarz
Komentarze