W różnych zakładach różnie to bywało. Do swego święta przygotowywały się również panie. Każda w tym dniu musiała wyglądać pięknie. Potem „babskie” święto okrzyknięto komunistycznym. Jednak ostatnio coraz częściej 8 marca panowie zaczynają ponownie zaglądać do kwiaciarni. Pomyślałam, że gdzie jak gdzie, ale przed naszym świętem warto pójść do fryzjera. No i trafiłam.
Przed „balem” w „Wodniku” do zakładu zajrzała Krystyna Padiasek.
– Jak święto, to święto. Fajnie drzewiej bywało. W moim zakładzie Dzień Kobiet obchodzono z pompą. Po pracy było przyjęcie. Były kwiaty, kawa, lampka wina. Mam wrażenie, że na równi z nami - kobietami radowali się mężczyźni i często goździk do „własnej” damy trafiał już połamany. Nic dziwnego. Często to były wybrakowane kwiatki. Ale za to w domu były bukiety róż i drobne upominki – opowiada Krystyna Padiasek.
O bukietach róż, również tych już otrzymanych, wspomniała obecna na fryzjerskim fotelu prezes Gryfińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku Krystyna Knap.
– To nie tylko nasze polskie święto. Obchodzą je kobiety w wielu krajach i każdą z nas cieszy nie tylko dowód uznania, ale sprawia nam radość każdy kwiat, każda drobnostka. Nawet ten złamany goździk. Zdarzało się nie tylko rodzajowi męskiemu „przeświętować” ten dzień. Ogólnie było fajnie - podsumowuje Krystyna Knap.
Bez względu na to, co kto o tym dniu myśli, czy on się podoba, czy nie - myślcie o kobietach tak jak powinniście – że jesteśmy wspaniałe i bez nas, jak bez kwiatów, świat byłby bezbarwny.
TWS











Napisz komentarz
Komentarze