Tomasz M. pełniący funkcję zastępcy burmistrza Gryfina Mieczysława Sawaryna - napisał i upublicznił nieprawdziwe informacje dotyczące dziennikarki Marii Piznal. Redaktorka poczuła się bardzo dotknięta i obrażona tymi słowami. Uznała, że krzywdząca opinia może narazić ją na utratę zaufania publicznego, niezbędnego przy wykonywaniu zawodu i podważyć jej wiarygodność. Sprawa o zniesławienie trafiła więc do sądu pierwszej, a potem drugiej instancji i zakończyła się wydaniem prawomocnego postanowienia.
Jak się dowiedzieliśmy, Sąd Okręgowy w Szczecinie podtrzymał decyzję Sądu Rejonowego w Gryfinie.
Sąd zobowiązał Tomasza M. między innymi do tego, by na swoim profilu na Facebooku przeprosił Marię Piznal. Przeprosiny miały być zamieszczone przez cały miesiąc i to w taki sposób, aby ich tekst ukazywał się zaraz po wejściu na fanpejdż Tomasza M. Chodziło o to, żeby każdy kto wejdzie na tę stronę, mógł zapoznać się bezpośrednio, bez dokonywania dodatkowych czynności z treścią przeprosin, które miały brzmieć tak:
"Przepraszam Panią Marię Piznal za to, że publicznie pomówiłem ją o stronniczość i nierzetelność w redagowaniu artykułu dla gazety „Kurier Szczeciński”, zamieszczając na swojej stronie internetowej na portalu Facebook w dniu 3 i 5 listopada 2017 r. nieprawdziwe informacje, co mogło narazić dziennikarkę na utratę zaufania publicznego, niezbędnego przy wykonywaniu zawodu i podważyć jej wiarygodność. Przepraszam, że pomówieniami tymi naruszyłem jej dobre imię i godność osobistą".
Poza tym postępowanie karne zostało warunkowo umorzone na okres próby jednego roku.
Niestety, wygląda na to, że Tomasz M. próbował „wywinąć się” z pełnej realizacji ciążącego na nim obowiązku. Nie dość, że tekst przeprosin dziennikarki Marii Piznał zamieścił na swoim facebookowym profilu dopiero 5 marca 2020 r. późnym wieczorem, czyli w ostatnim dniu z siedmiu wyznaczonych przez sąd, to na dodatek przeprosiny te widoczne były zaraz po wejściu na fanpejdż przez bardzo krótki czas, a nie przez cały miesiąc. Dlaczego?
Otóż Tomasz M. nie przypiął postu z przeprosinami, aby były widoczne na samej górze. Na dodatek szybko zaczął dodawać kolejne wpisy i zdjęcia. W rezultacie bardzo szybko okazało się, że owych przeprosin trzeba szukać w historii postów, chociaż przez miesiąc miały być widoczne zaraz po wejściu na stronę.
O tym, czy i jak wyrok sądu był respektowany, każdy mógł się do niedawna przekonać, wchodząc na facebookowy profil Tomasza M.
W związku z tymi „unikami” kilka dni temu odbyło się posiedzenie sądu, który będzie jeszcze obradował w przedmiocie podjęcia warunkowo umorzonego postępowania.
- Bardzo dobrze się stało, że wszystko wyszło na jaw i brak pełnej realizacji postanowienia sądu został skontrolowany. Prawomocne wyroki trzeba wykonywać. Sąd nierychliwy, ale sprawiedliwy. Wiceburmistrz nie może stać ponad prawem! Brawo dla sądu! – słyszymy komentarze gryfinian do całej tej sprawy.
O decyzji sądu obligującej Tomasza M. do przeprosin dziennikarki Marii Piznal napisaliśmy prawie rok temu tutaj:
Napisz komentarz
Komentarze