Przechadzając się po placu Barnima we wtorek, o kutii nawet pomarzyć nie było można, makowca też nie widziałam. Pierogi proponowano po złotówce za sztukę, ale były bardzo duże. Podobno bardzo smaczne były wędliny reklamowane jako ekologiczne. Leszek Jager oferował przetwory i ciasta. Był również chleb na zakwasie ze Szczecina, twaróg, mleko i śmietana. A i kapcie prosto z Zakopanego można było kupić. Cedyńskie miody kusiły smakiem. Świece z prawdziwego wosku, które pięknie się palą, także były do nabycia. Były jeszcze piernikowe domki, pięknie prezentowałyby się pod choinką.
No i wszystko. Kto we wtorek liczył na prawdziwy świąteczny, kolorowy jarmark, to się zawiódł. Zabrakło świątecznych potraw. Nie było też ani jednego stolika z ozdobami choinkowymi.
– Zupełnie nie rozumiem dlaczego koła gospodyń się nie włączyły. Jak były targi co dwa tygodnie, więcej było chętnych do udziału, a i ludzie byli przyzwyczajeni, więc ruch był większy - powiedział Leszek Jager.
Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że w środę, 23 grudnia będzie inaczej – więcej straganów i bogata oferta świąteczna.
TWS





















Napisz komentarz
Komentarze