Mówi się nam, że trwa wojna hybrydowa. A na wojnie pierwszą ofiarą jest zawsze prawda. Władze zabroniły dziennikarzom pracować na terenie przygranicznym w strefie wyjątkowej, co jest sprzeczne z zasadą wolności słowa. Może to rodzić podejrzenie działania w złej intencji...
Ale mimo wszystko dowiadujemy się o faktach dotyczących dzieci na polsko-białoruskiej granicy. Prawdopodobnie nasi funkcjonariusze od prawie początku kryzysu dostali polecenie wypychania za polską granicę całych rodzin (w tym kobiet i dzieci). Znana jest sprawa dzieci z Michałowa. Rodziny przyjęto, a potem wypchnięto poza polski obszar państwa. To nazywane jest się push-backiem, czyli zawróceniem - metodą stosowaną na granicy. Można sobie wyobrazić, jak kobiety w ciąży czy dzieci zostały wywiezione do lasu i były zagrożone chłodem. Pojawiły się też informacje, że w lesie zmarło roczne dziecko imigrantów.
Sytuacja na granicy pokazuje, że prawa dziecka jakby nie dotyczyły dzieci, które nie są obywatelami Polski. A przecież prawo nie dzieli według narodowości. Międzynarodowy Dzień Praw Dziecka powinien zmusić do refleksji, ale i do bezpośredniego działania. Jest o czym myśleć i co robić.
Napisz komentarz
Komentarze