Polska nie ma elastycznej energetyki i sposobu na tanie magazynowanie energii elektrycznej z OZE i dlatego nasze ceny energii w miesiącach letnich nie będą spadać tak, jak na Zachodzie. Eksperci wskazują na to, że system mamy taki, że obudowywanie mocy wiatrowych oraz fotowoltaiki nie ma chwilowo ekonomicznego sensu.
Wygląda na to, że jeżeli rząd nie utrzyma programu osłonowego, to ceny energii elektrycznej pójdą mocno w górę. Na jaki szok musimy się przygotować. Ale ktoś za to będzie musiał zapłacić.
Zamrożone ceny
Dlaczego mając drogą energię nie płacimy najwięcej? To między innymi dzięki zamrożeniu cen energii elektrycznej na poziomie z 2022 roku. Ale nie wszyscy mogą i korzystają z takich rozwiązań.
Otóż rządowy program ma pewne warunki. Tańszy prąd jest tylko do wskazanych limitów zużycia. Rząd niedawno je podniósł i te limity to:
- 3 tys. kWh dla gospodarstw domowych
- 3,6 tys. kWh dla rodzin, w których jest osoba z niepełnosprawnością
- 4 tys. kWh dla rolników i posiadaczy Karty Dużej Rodziny.
Cennik za energię w tych limitach jest atrakcyjniejszy, ale gdy zużycie wzrośnie, to już rachunki nie będą tak niskie. Za każdą kolejną zużytą kilowatogodzinę przyjdzie zapłacić 858,54 zł z VAT i akcyzą.
Brak dodatkowych mechanizmów zamrażających ceny prądu
Nie wiadomo, czy program będzie utrzymany w 2024 roku a oznacza to, że jeżeli go nie będzie ceny prądu skoczą do góry. Jak bardzo? Na to pytanie odpowiedzi szukane są od dawna i teraz podejmuje się tego serwis businessinsider.pl.
- Zakładając brak dodatkowych mechanizmów zamrażających ceny prądu, może być to ponad dwa razy więcej w odniesieniu do obecnego limitu, czyli od ok. 20-35 proc. więcej niż cena maksymalna. W praktyce będzie to wzrost na poziomie zatwierdzonym przez prezesa URE w grudniu 2022 r. dla 2023 r. - mówi Łukasz Czekała, prezes firmy Optimal Energy.
Eksperci z banku Santander zwiastują, że bez osłony państwa ceny energii pójdą w górę o ok. 40 procent. Tu trzeba zaznaczyć, że w tym roku stawki (bez osłony) wzrosły o 60 proc. w stosunku do 2022 roku.
- Rząd w dalszym ciągu nie zajął w tej sprawie stanowiska – zaznacza portal i przywołuje słowa Rafała Gawina, prezesa URE; - Nie wiemy jeszcze, czy zostanie wprowadzone i jak będzie wyglądało mrożenie cen na kolejny, czyli 2024 rok.
Tak czy owak za drogi prąd zapłaci podatnik.







Napisz komentarz
Komentarze