Jak to się stało, że znalazł się pan przy komisji śledczej ds. PEGASUSA?
Hubert Andrych: -Współpracuję z Panią Posłanką Joanną Kluzik-Rostkowską od kilku lat. To osoba z wielką wiedzą i doświadczeniem w dziedzinie bezpieczeństwa. To, że zajmujemy się rzeczami dotyczącymi bezpieczeństwa Polaków jest zobowiązaniem - szczególnie teraz w kontekście agresywnych zachowań Rosji. To poczucie przekuwam w pracę, która została doceniona.
To, że Pani Poseł została członkiem Komisji Śledczej ds. PEGASUSA jest również docenieniem jej dotychczasowych osiągnięć w Komisji Obrony Narodowej. Wyrazem Jej uznania dla mojego wkładu była właśnie propozycja pracy przy komisji PEGASUS. Nie zastanawiałem się ani chwili.
Jako że z woli wyborców sprawuję jednocześnie mandat Radnego Rady Powiatu, dedykuję pracę przy Komisji PEGASUS wszystkim naszym mieszkańcom, zmęczonym ciemnymi latami rządów Zjednoczonej Prawicy. Gryfino będzie miało swój wkład w wyjaśnienie tej afery.
Czego się Pan spodziewa?
Hubert Andrych: -Spróbuję wytłumaczyć to tak. Na razie widzimy wierzchołek pływającej góry lodowej. Okaże się ile jest jej pod spodem. Powiedzieć że materiał, znajdujący się w zainteresowaniu Komisji jest ogromnych rozmiarów, to nic nie powiedzieć. Tyle jest obszarów do zbadania. Przekazanie środków służących do zakupu odbyło się z naruszeniem prawa. Kupiono go też nielegalnie. Sam system, w myśl polskiego prawa też jest nielegalnym narzędziem. Tu nic nie było jak należy. Pojawiają się już nazwy innych programów, które najprawdopodobniej były w posiadaniu służb: Hermes, Predator, Galileo.
Polacy chcą wyjaśnienia tego procederu i ukarania winnych.
Spodziewam się że Komisja będzie robić przystanki w pracy polegające na konkretnych wnioskach do prokuratury celem przyspieszenia postawienia zarzutów winnym.
Czy coś Pana zainteresowało szczególnie w tej sprawie?
Hubert Andrych: -Tak. Powszechność tej inwigilacji. Dziś nikt z nas, użytkowników smartfonów nie może wykluczyć, czy może razem z nami w sypialni był jeszcze Pan inspektor, który mógł mieć możliwość zdalnego podsłuchu w czasie bieżącym a nawet podglądu nas kamerą z przodu lub tyłu urządzenia - zależy którą kamerę sobie wybrał. Ten operator mógł też zdalnie pobrać wszystkie zdjęcia, filmy, całą naszą korespondencję, prowadzić ją z naszymi znajomymi w naszym imieniu i wgrywać nam pliki niepożądane. To zatrważające. Ktoś powie – że przecież potrzebna była zgoda sądu. No tak, powyżej 5 dni obserwacji – owszem. Zgodę do 5 dni wydawał jednak prokurator. To wystarczyło aby wejść w posiadanie zawartości telefonu a ta jest często bardzo osobista.
A jeśli była chęć dłuższej obserwacji? To też mieli opanowane.
Nie przedstawiano sądowi nazwy systemu. Z resztą doskonale wiedzieli jak wybierać sędziów do których trafiał wniosek. Znany był grafik dyżurów sędziów Sądu Okręgowego w Warszawie odpowiedzialnego za wydawanie postanowień o objęciu kontrolą. W ten sposób uzyskiwano zgody. Ale to wszystko wyjdzie. Będą znane nazwiska wszystkich osób zaangażowanych w ten proceder. Polakom należy się prawda a winnym kara. Oczywiście wybieram się do Warszawy na posiedzenie piątkowe, gdzie przesłuchiwany będzie Jarosław Kaczyński. To będzie transmitowane w telewizji.







Napisz komentarz
Komentarze