W efekcie do wielu właścicieli, którzy nie zgłosili np. garażu czy rozbudowanego poddasza, trafiają wezwania z urzędów gmin. Dodajmy jeszcze, że może ich to słono kosztować.
Kontrola z powietrza zajmuje tydzień
Gminy zaczęły używać dronów i zdjęć satelitarnych, żeby – jak podaje superbiz.se.pl – weryfikować zgłoszenia podatkowe właścicieli nieruchomości. Identyfikują bowiem dobudowane ganki, wiatrołapy, tarasy i wolnostojące garaże.
Drony z kamerami termowizyjnymi potrafią sprawdzić, czy poddasze określone jako nieużytkowe jest ogrzewane i zamieszkane. Ujawniają też place wyłożone kostką brukową czy baseny ogrodowe.
Jeśli któryś z tych obiektów właściciel uznał za nieistotny i nie zgłosił go, to jest podstawa, żeby naliczyć mu zaległe opłaty.
Kontrola z powietrza pozwala sprawdzić całą gminę w tydzień. Tradycyjna kontrola inspektorów trwałaby miesiące.
Zaległy podatek od nieruchomości plus odsetki
Rachunek za niezgłoszenie obiektu może być bardzo wysoki, bo gmina ma prawo naliczyć zaległy podatek od nieruchomości za ostatnie 5 lat. No i trzeba jeszcze doliczyć odsetki.
„Przykładowe wyliczenie: niezgłoszony garaż o powierzchni 30 metrów kwadratowych i zaadaptowane poddasze o powierzchni 50 metrów to różnica około 600 złotych rocznie. Za pięć lat daje to 3000 złotych należności głównej. Z odsetkami suma przekracza 4000 złotych” – czytamy w serwisie.
Jeśli gmina zidentyfikuje takie niezgłoszone obiekty, to wezwie właściciela posesji. Brak reakcji na wezwanie uruchamia procedurę egzekucyjną. W skrajnych przypadkach może dojść do postępowania karnoskarbowego.
Kolejne gminy szybko przejmują tę metodę
Dronami posługują się już gminy podkrakowskie, dolnośląskie i w pasie nadmorskim. Samorządy w tych regionach jako pierwsze odkryły spore rozbieżności między ewidencją a stanem faktycznym.
Tę technologię, a razem z nią metodę weryfikowania deklaracji właścicieli posesji – podkreśla serwis – szybko przejmują już kolejne województwa.









Napisz komentarz
Komentarze