Ksiądz proceder ten uprawiał przez wiele lat dorabiając się majątku.
– Ja w 2022 roku zarobiłam dosyć dużo i obawiałam się, że będę musiała zapłacić wysoki podatek – tłumaczyła się w prokuraturze jedna z podejrzanych.
Trwało to latami. Z ustaleń prokuratury wynika, że ksiądz Ryszard L., proboszcz parafii św. Faustyny na warszawskim Bródnie, który był centrum tego procederu, w sumie przyjął – jak podaje TVN24 – blisko 20 mln zł fikcyjnych darowizn. On sam dorobił się na tym milionowego majątku.
Odzyskiwali 90 proc. wpłaconej kwoty
Mechanizm, który opisuje portal, był prosty. Fikcyjni darczyńcy wpłacali pieniądze na konto parafii. Odzyskiwali 90 proc. kwoty w gotówce. Duchowny zatrzymywał sobie 10 proc. prowizji. W zamian „darczyńcy” mogli legalnie wykazać wpłatę na Kościół i dzięki temu zapłacić niższy podatek.
W tym procederze – jak ustalili śledczy – brały udział 43 osoby: m.in. dyrektorzy banków, członkowie władz spółek Skarbu Państwa, a także urzędniczka Komisji Nadzoru Finansowego.
Wszyscy zarabiali lub jeszcze zarabiają od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych miesięcznie.
Na tyle oszukali Skarb Państwa
Na liście był m.in. – podaje TVN24 – jeden z członków zarządu spółki córki Orlenu, który w 2020 i 2021 r. wpłacił na warszawską parafię po 45 tys. zł. W ten sposób uszczuplił należny podatek o 28,8 tys. zł.
Jeden z dyrektorów Orlenu dzięki fikcyjnym darowiznom w 2020, 2021 i 2022 roku zapłacił w sumie 45,6 tys. zł. podatku mniej.
Członek rady nadzorczej spółki córki PKO BP zapłacił 14 tys. zł podatku mniej, a były wiceprezes Alior Banku przyznał się do wpłaty fikcyjnej darowizny w wysokości 65 tys. zł.
Na 48 tysięcy złotych miała oszukać skarbówkę dyrektorka w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego. Jej zarobki to 28 tys. zł miesięcznie, a majątek to pięć mieszkań w Warszawie.
40 osób przyznało się do winy, uregulowało zaległości podatkowe i dobrowolnie poddało się karze.
Proboszcz stał się zamożnym człowiekiem
Ks. Ryszarda L. zatrzymało CBA. Przyznał się do winy i potwierdził mechanizm działania. Miał powiedzieć, że „wszystkie darowizny powyżej 10 tysięcy były fikcyjne”.
Dzięki prowizjom proboszcz stał się zamożnym człowiekiem. Zgromadził spory majątek. Jak podaje TVN24, razem ze swoją córką i jej matką kupił dwa mieszkania, miał ponad milion złotych na koncie i kolejny milion w funduszach inwestycyjnych.
Przechowywał także gotówkę: około 110 tys. dolarów i około 140 tys. euro, czyli równowartość blisko miliona złotych.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu.









Napisz komentarz
Komentarze