W ferworze przygotowań często tracimy czujność. Na drogach panuje większy ruch, a zmrok i trudne warunki atmosferyczne dodatkowo ograniczają naszą percepcję. Zdarzenie, o którym mowa, rozegrało się błyskawicznie. Choć na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że nic wielkiego się nie stało, a uczestnicy rozeszli się w spokoju, stanowi ono idealny przykład „niewidzialnych” wypadków, które nigdy nie trafiają do oficjalnych kartotek, a mogą nieść ze sobą długofalowe konsekwencje.
Świnoujście: Spotkanie „oko w oko” na skrzyżowaniu
Do opisywanej sytuacji doszło w Świnoujściu. W piątek, tuż przed godziną 19:00, na skrzyżowaniu ulic Chrobrego i Bohaterów Września miało miejsce potrącenie rowerzysty. Według relacji świadka, który przechodził obok, wszystko wydarzyło się bardzo szybko.
Scenariusz był nietypowy:
Rowerzysta po uderzeniu upadł na jezdnię.
Kierowca samochodu natychmiast się zatrzymał i wysiadł z auta.
Obaj mężczyźni stanęli naprzeciw siebie, przeprowadzili krótką, spokojną rozmowę.
Po chwili rowerzysta zabrał swój jednoślad i obaj odjechali w przeciwnych kierunkach.
Na miejscu nie pojawiła się policja ani pogotowie. Po kilku minutach po zdarzeniu nie było już śladu – jakby całkowicie rozpłynęło się w miejskim zgiełku.
Dlaczego brak zgłoszenia to ryzyko?
Choć sytuacja zakończyła się ugodowo, eksperci ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz lekarze ostrzegają przed takim obrotem spraw. Istnieje kilka powodów, dla których „zejście o własnych siłach” z miejsca wypadku bywa złudne:
Adrenalina często maskuje ból. W momencie wypadku organizm produkuje potężną dawkę hormonów stresu. Poszkodowany może nie czuć złamań, pęknięć czy urazów wewnętrznych, które objawią się dopiero po kilku godzinach lub dniach.
Groźne są razy głowy. Rowerzyści są szczególnie narażeni na wstrząśnienia mózgu. Brak widocznej krwi nie oznacza, że nie doszło do groźnego urazu.
Ślad prawny
Jeśli po czasie okaże się, że stan zdrowia rowerzysty się pogorszył lub rower został poważnie uszkodzony, brak notatki policyjnej praktycznie uniemożliwia dochodzenie jakichkolwiek roszczeń.
„To, że ktoś o własnych siłach podnosi się z jezdni, nie oznacza, że jest zdrowy. Takie sytuacje często pozostają poza statystykami, ale nie pozostają bez wpływu na zdrowie uczestników”.
Przestroga na ostatnie dni przed świętami
To zdarzenie to kolejny sygnał, że na skrzyżowaniach potrzebna jest szczególna ostrożność. Niezależnie od tego, czy prowadzimy samochód, czy jedziemy rowerem, bezpieczeństwo nie powinno być sprawą drugorzędną wobec pośpiechu.
Apelujemy do wszystkich uczestników ruchu: zwolnijcie. Nawet jeśli wydaje się, że „wszystko jest pod kontrolą”, upewnijcie się dwa razy przed wjazdem na skrzyżowanie. Jeśli dojdzie do kolizji, nie bagatelizujcie jej – sprawdźcie stan zdrowia swój i innych osób, a w razie wątpliwości wezwijcie odpowiednie służby.











Napisz komentarz
Komentarze