– Moja miłość do tańca była i pozostała niezmienna, ale pojawiła się druga miłość. Dom i rodzina. Trzeba było zastanowić się, co jest ważniejsze w życiu. Każdy taki wybór jest bardzo trudny – opowiada pani Eliza.
Tancerka z dyplomem
Zainteresowanie tańcem zaczęło się już w szkole, w klasie sportowej w 1989 r. i zamieniło się w pasję. Niestety do szkoły baletowej było już za późno, ale uparta dziewczyna kończyła kurs za kursem, uczestniczyła w warsztatach, tańczyła w jednym z najlepszych w owym czasie teatrze „Alter” prowadzonym przez Witolda Jurewicza. Eksternistycznie ukończyła szkołę baletową i dostała dyplom zawodowej tancerki. Spełnione marzenie, jedno z wielu.
Niestety będąc w Kaliszu zachorowała i to było powodem powrotu do rodzinnego Gryfina. Powoli choroba „odchodziła” i powracała nadzieja. Czy w śród tych marzeń była rola w „Jeziorze łabędzim”? Nie.
Taniec współczesny
Na klasyczne balety, baśniowe rosyjskie czy mistrzowskie chińskie, „ginące” w kolorach lubię popatrzeć. Wybrała taniec współczesny. Jej zdaniem taniec współczesny to człowiek. Wyraża w nim swoje emocje, siebie. Daje radość i wyzwolenie, a inspiracje czerpie z wszystkiego co go otacza. Ten taniec to żywioły i wolność, odczucia. To samo za każdym razem może być trochę inne. Dlatego Eliza Hołubowska kocha taniec współczesny.
Pogodzić dwie miłości
Jest instruktorem i choreografem. Instruktor – to nauka tańca, technika, warsztaty. Choreograf – to tworzenie spektaklu, To wizja. Było Vogue, jest Ego-Vu, ale o sukcesach nie będziemy rozmawiały, chociaż było ich sporo i w kraju, i za granicą. Każdy koncert organizowany przez Elizę Hołubowską i z jej udziałem to wypełniona po brzegi sala w Gryfińskim Domu Kultury. Na inne pasje Eliza nie ma czasu. Dom, syn dumny z mamy, ale trochę zły, bo praca często wygrywa.
Co z marzeniami?
Pewno, że są. Chciałaby stworzyć profesjonalny teatr tańca z zawodowymi tancerzami i tańczyć do „żywej” muzyki. Czy skorzystać z zaproszenia do Japonii, tylko za co? Mieć salę do ćwiczeń, a nie jeździć do Szczecina.
Co teraz?
Przed nami szósta edycja „Jesiennej sceny tańca”. Pracy dużo. Koszty bardzo wysokie, a pieniędzy mało. Ze względu na finanse musi ograniczyć liczbę gości. Będą tylko z Polski. Taneczny zawrót głowy zacznie się 21 listopada o godz. 21 w GDK.
Gdyby tak jeszcze skądś wpadł jakiś pomocny grosz, na pewno by się nie zmarnował. Na razie wsparcia udzielają dwie firmy i za to wielkie ukłony.
To tak w najmniejszym skrócie opowieść o tańcu, pięknie, marzeniach i potrzebach. A z naszej strony podziękowania i dalsza prośba - wspierajcie tych, co rozsławiają Gryfino na mapie Polski.
TWS







Napisz komentarz
Komentarze