Ze spokojem podeszłam do kierowcy i grzecznie zapytałam, czy był kiedyś przytrzaśnięty drzwiami i dlaczego zamyka je „na pasażerach". Wtedy on wstał zza kierownicy, przerwał sprzedaż biletów i podniesionym głosem może ze trzy razy nakazał mi podejść do feralnych drzwi. Tam pouczał, że ten przycisk wewnątrz pojazdu służy do otwierania drzwi i że on tego nie obsługuje. Tylko co wtedy, kiedy się wsiada? Dwie osoby zdążyły wysiąść i nie było żadnego sygnału alarmowego, że drzwi zamykają się automatycznie. Kiedy pan kierowca skończył udzielanie „lekcji”, podsumował zdarzenie słowami że mimo naszych wspólnych znajomych, myślał że jestem mądrzejsza i poradził, żebym… zaczęła gasić światło w lodówce. Hm... blondynką z tego dowcipu nie jestem. Wyżywał się słownie jeszcze ze dwa przystanki.
Nie dość, że jeden kurs się nie odbył, drugi był spóźniony, a on opóźnił go jeszcze bardziej. Chciałam zapytać, czy kierowca „jedynki” jest upoważniony, żeby publicznie kogoś obrażać i upokarzać? Cała sytuacja wydarzyła się w miejscu publicznym. Często jadąc z tym kierowcą zauważyłam, że rozmawia przez telefon i potrafi przegadać połowę trasy Szczecin-Gryfino.
Zastanawia mnie jak taki kierowca, który nie panuje nad własnymi emocjami, przechodzi badania lekarskie oraz psychotesty i może pracować na tak odpowiedzialnym stanowisku? Wystarczyło, żeby spokojnie wyjaśnił na jakiej zasadzie działają drzwi w autobusie, a nie zachowywał się z taką agresją.
Niezadowolona pasażerka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
aktualizacja 4 maja 2016 r.:
Odpowiedź przewoźnika: www.igryfino.pl/artykul/PKS-Szczecin-odpowiada-naszej-czytelniczce-i-przeprasza__11844







Napisz komentarz
Komentarze