Na targowisku w Osinowie Dolnym ruch niewielki. Samochodów na stacje paliw podjeżdża mniej. Zaniepokojeni handlowcy wcześniej kończą pracę, bo nie ma sensu czekać na klientów, którzy przestali się tak licznie pojawiać. Fryzjerki przez okno wypatrują chętnych na strzyżenie czy trwałą ondulację.
Na parkingu przy Biedronce, zazwyczaj zapełnionym do ostatniego miejsca przez niemieckie auta, teraz pustawo. W sklepie też niewielu klientów zza Odry. A jeszcze niedawno obsługa ledwo nadążała rozkładać towar na półkach.
-Mniej kierowców przyjeżdża zatankować auta, dużo mniej - mówi nam ekspedientka na stacji paliw.
-Dziś było trochę ludzi, ale tylko jeden klient z Niemiec - zauważa fryzjerka z Cedyni.
-W lokalu dziś pustawo, ponieważ ludzie przestali przychodzić w związku z koronawirusem - wyjaśnia restaurator z Chojny.
Właśnie! Koronawirus - to on "zabija" pogranicze, które staje się coraz mniej ruchliwe, robi się senne, niepodobne do tego, jakie było jeszcze kilka miesięcy temu.
-Mamy nadzieję, że klienci wrócą - mówi nam zmartwiona jedna z właścicielek stoisk w Osinowie Dolnym.


























Napisz komentarz
Komentarze