Okna zakładu były zasłonięte materiałem. To miał być kamuflaż. Chodziło o to, aby z ulicy nie dostrzec, czy ktoś jest w środku.
Drzwi były zamknięte. Kiedy funkcjonariusze zapukali, drzwi do salonu otworzyła właścicielka. W zakładzie było dwóch mężczyzn – klientów. Jeden z nich w momencie kontroli siedział już na fotelu fryzjerskim.
Teraz problemy ma fryzjer i dwóch klientów. Ukarane mogą zostać 4 osoby. Trzech mężczyzn czeka aby stanąć przed sądem. Dodatkowo właścicielka salonu prawdopodobnie dostanie z sanepidu karą administracyjną.
Sprawa dotyczy jednego z zakładów fryzjerskich w Koszalinie. Z relacji rozmówców wynika, że i u nas w niektórych miejscach istnieje „podziemie fryzjerskie”. Przestrzegamy, ponieważ może to być droga zakażenia, do której lepiej aby w tym momencie nie dochodziło.







Napisz komentarz
Komentarze