Oto co powiedział radny Andrzej Szelążek:
-„Wysokie media”, że powiem w ten sposób, zrobiły ze mnie jakiegoś bandytę, przestępcę, złodzieja. A do tego jeszcze te komentarze do artykułów, między innymi w igryfinie czy w Gazecie Chojeńskiej. Ja tego nie czytałem. Natomiast osoby, z którymi się spotkałem poinformowały mnie, że komentarze pod tym tekstem potwierdzają to, że jakbyś rzeczywiście był złodziejem czy przestępcą. Skąd to się wzięło? To wzięło się to stąd, że 25 lutego miałem być na komisji rewizyjnej. Szykowałem się. Natomiast 25 o godzinie 6:00 do mojego domu weszło CBA. Oczywiście nie jest to nic przyjemnego. Dom został otoczony przez funkcjonariuszy. Wejście do domu ludzi uzbrojonych, godzinne przesłuchanie, tak przesłuchanie, rewizja w domu od piwnicy po strych zadziałały na mnie w taki sposób, że byłem jak śnięta ryba. Najbardziej poruszył mnie płacz mojej 88-letniej mamy, która zaczęła krzyczeć do tych funkcjonariuszy, że po raz drugi w życiu przeżywa taką sytuację. Pierwszy raz przeżywała, kiedy banderowcy mordowali Polaków na Ukrainie. Powiedziała, że dzisiaj mając 88 lat, w dzisiejszej Polsce przeżywa to samo. Ja mamę uspokajałem. Mówiłem: mamo, uspokój się, ponieważ to są ludzie, którzy przyszli zrobić swoją robotę i absolutnie nic nie mam do tych funkcjonariuszy, bo oni po prostu zrobili swoją robotę. Dokonali rewizji w całym domu, nawet w budynku gospodarczym. W piwnicy przeszukiwali też weki. Zostałem przez funkcjonariuszy CBA zatrzymany i dowieziony do Prokuratury Krajowej w Warszawie. Oczywiście później się dowiedziałem, że z domu wyjechałem o godzinie 10:00, ale media już na paskach o godzinie 8:00 czy dziewiątej podawały, że zostały aresztowane osoby i wymieniona była tam moja osoba. Niektóre media pokazywały mnie z przepaską na oczach, czyli tak naprawdę traktowano mnie jak bandytę i jakiegoś złodzieja. Po doniesieniach medialnych można było odnieść wrażenie, że wśród was jest bandyta i przestępca. Zostałem dowieziony najpierw do szpitala w Dębnie, później do prokuratury w Warszawie. Oczywiście skuty, wsadzony do klatki takiej, że powiem jak dla zwierząt. Dwie godziny siedziałem w tej klatce, zanim znów zostałem zakuty i doprowadzony do prokuratora. Zostały przedstawione mi zarzuty. Zapytałem pana prokuratora, czy zrobiłem coś bezprawnie. Pan prokurator powiedział, że nie będzie skarżył za 43 lata mojej nienagannej pracy w Lasach Państwowych – powiedział na ostatniej sesji Rady Powiatu radny z klubu PiS Andrzej Szelążek.
Wypowiedź w wolnych wnioskach (ok. godz. 20) zaproponował radny Paweł Nikitiński. Wypowiedź Andrzejowi Szelążkowi przerwał przewodniczący Rady Powiatu Hubert Andrych.
-Nie sądzę, aby tutaj ten wywód był odpowiednim miejscem, abyśmy byli odpowiednim gremium do tego, aby nad tym w ogóle problemem dyskutować. To znaczy nie jesteśmy ani sądem, ani służbą, która pana zatrzymała. Więc nie wiem - proszę, proszę mnie dobrze zrozumieć - nie wiem, czy to jest dobry moment na to - powiedział Hubert Andrych.
Zapytaliśmy przewodniczącego dlaczego przerwał wypowiedź radnego?
-Pomimo mojej opinii dotyczącej Dariusza Mateckiego, jego otoczenia i procederze, który w związku z tym jest na celowniku służb, dałem się wypowiedzieć panu radnemu Szelążkowi. Uznałem że skoro dostał się do rady z woli mieszkańców to powinien im wytłumaczyć tę sytuację.
Po czwartej minucie wysłuchiwania radnego uznałem że czasu na wyjaśnienie sytuacji dałem mu aż nadto. Byliśmy na Sesji Rady Powiatu. Proszę pamiętać że uwaga rady musi być skupiona wokół spraw mieszkańców. To oni są najważniejsi a nie prywatne problemy zatrzymanego.
Jeśli ma zastrzeżenia co do sposobu jego zatrzymania niech zgłosi zażalenie do CBA. Jak rada miałaby nad tym dyskutować przepraszam? Przyjąć rolę sędziego? Prokuratora? Adwokata?
To nie był czas ani miejsce na tę dyskusję. Jedynym miejscem, gdzie Pan Szelążek będzie mógł się bronić, będzie właściwa sala sądowa.
Sprawa dotyczy Dariusza Mateckiego i jego środowiska. Nie będę spekulował czy Andrzej Szelążek jest winny czy nie. Wszyscy oczekujemy sprawiedliwości.
W sprawie Mateckiego i jego otoczenia również uważa Hubert Andrych.
My o zatrzymaniu dyrektorów Lasów Państwowych pisaliśmy tu:










Napisz komentarz
Komentarze