Kiedy policjanci i strażacy szukali Grzegorza Borysa pochodzącego z Gryfina - zabójcę swojego dziecka, zginął 27-letni nurek. Teraz prokuratura stawia zarzuty przełożonym, którzy zadysponowali nurka do akcji, bo mogło dojść do fatalnych błędów.
Tą sprawą żyła cała Polska. Przez 18 dni wszystkie służby na Pomorzu szukały Grzegorza Borysa - żołnierza Marynarki Wojennej, który zabił swojego 6-letniego syna. Do tragedii doszło w Gdyni jesienią 2023 roku.
Saperzy odkryli zwłoki mężczyzny pod jedną z pływających wysp
Poszukiwania były bardzo intensywne. W lasy rzucono całe policyjne oddziały. Nad miastem i lasami latały śmigłowce. Wyszkoleni nurkowie straży pożarnej przeszukiwali wszelkie zbiorniki wodne.
W końcu 6 listopada 2023 roku policja podała, że w zbiorniku Lepusz, w otulinie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, znaleziono zwłoki poszukiwanego.
„Policjanci i żandarmi wojskowi zakładali, że w tym miejscu może znajdować się poszukiwany Grzegorz Borys. Decyzja o zawężeniu poszukiwań wynikała z konkretnych informacji i zabezpieczonych śladów, które policjanci i żandarmi zdobyli i zabezpieczyli w wyniku dotychczasowej pracy nad tą sprawą. Teren został wygrodzony i zabezpieczony przez policjantów i żandarmów.
Przeszukiwanie terenu odbywało się przy użyciu różnego rodzaju sprzętu, z udziałem płetwonurków oraz przy użyciu psów do wyszukiwania zapachu ludzkich zwłok” – informowała policja.
Około godziny 10.30 saperzy pod jedną z pływających wysp odkryli zwłoki mężczyzny. To było ciało Borysa.
Nurek nie powinien był wtedy schodzić pod wodę
Poszukiwania pochłonęły także ofiary. Zginął jeden z nurków-strażaków. Właśnie w zbiorniku Lepusz kilka dni przed znalezieniem ciała.
„W pewnym momencie jego grupa straciła z nim kontakt. 27-latek nie wypłynął samodzielnie na powierzchnię. Konieczna była akcja ratownicza. Niestety, młody płetwonurek zmarł w szpitalu” – przypomina Interia.
Odpowiedzialność ze tę tragedię spada, zdaniem śledczych, na kierownika grupy nurkowej gdańskiej straży pożarnej. Chodzi o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków służbowych m.in. przez skierowanie nurka do pracy pod wodą, podczas gdy warunki panujące w zbiorniku nie uzasadniały potrzeby zanurzania się.
Rzeczniczka prokuratury Agnieszka Adamska-Okońska przekazała, że drugi zarzut dotyczy poświadczenia nieprawdy co do okoliczności, w karcie prac podwodnych, dokumentującej wykonanie działań w zbiorniku.
Śledczy oceniają, że nurek nie powinien schodzić pod wodę w warunkach, które panowały 1 listopada 2023 r. Zejścia nie uzasadniały też okoliczności poszukiwań.







Napisz komentarz
Komentarze