O godzinie 17:51 kupiłam dwójce dzieci godzinny bilet wstępu (po 40 zł każdy) na 8 dmuchanych atrakcji. Miało to gwarantować dzieciom zabawę na dowolnym dmuchańcu do godziny 18:51.
Jednak już o godzinie 18:28 obsługa zaczęła zwijać dmuchane zjeżdżalnie! Na moje pytanie, dlaczego taka sytuacja ma miejsce, otrzymałam odpowiedź: "Bo my chcemy wcześniej iść do domu". Próba nawiązania dalszej rozmowy, że to nie w porządku, że zapłaciłam za jeszcze ponad 20 minut zabawy, zakończyła się niegrzecznym: "Da mi Pani już spokój".
Gdy zapytałam o kierownika obiektu, usłyszałam tylko, że jest w brązowym namiocie, a gdy chciałam się dowiedzieć, kto to jest i jak się nazywa, ten sam przemiły pan rzucił, odchodząc w drugą stronę: "Jak pani pójdzie, to się pani dowie...".
Pani, która odpowiadała za przebieg imprezy była z kolei albo zakochana w koledze, albo miała chwilowe rozdwojenie jaźni, ponieważ w pierwszej kolejności zdecydowanie przyznała mi rację i zwróciła kolegom uwagę, że za wcześnie zwijają imprezę. Kiedy jednak jeden z pracowników powiedział, że przesadzam i że oni już muszą zacząć składać i czyścić, ochoczo się z nim zgodziła i stwierdziła, że nie ma frekwencji, więc mogą się składać.
Zapytałam więc tego pana, dlaczego akurat ten dmuchaniec został zwinięty, bo być może moje dzieci akurat na nim chciałyby się jeszcze pobawić i usłyszałam: "Ze względów bezpieczeństwa, bo w nim jest dziura". Na moje żądanie, aby pokazano mi więc tę dziurę, pan się odwrócił i zwyczajnie odszedł. Zanim to zrobił, powiedział jeszcze, że "podane było", że będą kończyć 18:00-19:00, w zależności "jak będzie". Na Facebooku organizatora jest natomiast wyraźnie napisane, że impreza miała trwać do godziny 19:00, więc zapytałam, gdzie była taka informacja podana, że o 18:00 mieliście państwo kończyć. Według pana z obsługi, "Chłopak, który sprzedawał bilety, mówił", co było oczywiście absolutnie nieprawdą.
Pani odpowiadająca za przebieg imprezy, zapytana o właściciela, powiedziała "prywatna firma". Gdy poprosiłam o nazwę, odrzekła: "Jak pani kupiła bilet, to ma pani rachunek. Tam sobie pani przeczyta".
Dodam, że nie byłam jedynym rodzicem zbulwersowanym całą sytuacją. Inni rodzice również podchodzili i pytali, co się stało i dlaczego dmuchańce już się zwijają, byli jednak zbywani i lekceważeni, podobnie, jak ja. W taki oto sposób, moje dzieci zostały okradzione z dobrej zabawy, a ja z pieniędzy. Natomiast Gryfino po raz kolejny wystawiło sobie wizytówkę niekompetencji, zapraszając i zgadzając się na budżetowe animacje, które chcą zarabiać na naszych dzieciach.
Na potwierdzenie, załączam paragon za bilety wstępu, opaskę wejściową jednego z dzieci i zdjęcie, zrobione po spuszczeniu powietrza z dmuchańca (czyli dobre kilkanaście minut po wyproszeniu z niego dzieci), z dokładną datą, godziną i lokalizacją. Załączam również screeny informacji podanych o imprezie. Mając powyższe oraz zeznania świadków, składam reklamację do sprzedawcy, a sprawę zgłaszam policji.
Właścicielem dmuchańców jest firma "GOLD AGENCY SP. Z O.O."













Napisz komentarz
Komentarze