Stało się to, co prezydent Karol Nawrocki zapowiadał od dawna, jeszcze w kampanii wyborczej.
W PiS słychać głosy zachwytu. Ze strony KO płyną słowa oburzenia. Karol Nawrocki po raz pierwszy użył prawa weta i zablokował ustawę, która miała zmienić zasady budowania elektrowni wiatrowych na lądzie. Zgodnie z jej zapisami odległość wiatraka od zabudowań miała być zmniejszona z 700 do 500 metrów.
Eksperci negatywnie oceniają zawetowanie tzw. ustawy odległościowej i wskazują na zniechęcającą do wiatraków dezinformację.
Niemal wszyscy odczują skutki prezydenckiego weta
Jednocześnie ta ustawa miała od września zamrozić ceny prądu dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh netto. Bez tego od września wysokość rachunków wzrośnie. Nawet o ok. 30 procent.
– Ustawa wiatrakowa, bo tak w istocie powinniśmy ją nazywać, jest rodzajem szantażu większości parlamentarnej i rządu nie tylko względem prezydenta, ale też społeczeństwa. Ta ustawa dotyczy wiatraków, a nie obniżenia cen energii elektrycznej – uzasadniał Nawrocki.
„Każda polska rodzina, a w szczególności seniorzy, odczują skutki weta prezydenta” – tak skomentowała prezydenckie weto w serwisie X Marzena Okła-Drewnowicz, ministra odpowiedzialna za politykę senioralną.
„No i się zaczęło... Weto Nawrockiego do ustawy, która gwarantowała tani prąd Polakom. Wszystko dla wywołania wojny politycznej i by ucieszyć Prezesa" – to słowa ministry edukacji Barbary Nowackiej.
To nie jest wrzutka
Umieszczenie w projekcie zapisów o cenie energii nie było typową, polityczną wrzutką. Rząd, a potem parlament, zdecydował się dodać do ustawy wiatrakowej ten przepis, bo tak można było szybciej i prościej procedować kwestię tańszej energii.
Gdyby napisać osobną ustawę, to wymagałaby ona m.in. długotrwałych konsultacji.
Natomiast już wcześniej Karol Nawrocki przedstawiał się jako zwolennik węgla. Dla niego gospodarka energetyczna powinna opierać się na węglu - komunikował.
Nowy projekt
Nawrocki przedstawił własny projekt dotyczący cen prądu. Tyle że problemem jest tu czas.
Sejm zbiera się dopiero 9 września, Senat 24 września i dopiero w tym czasie będzie można przyjąć prezydencki projekt. Kancelaria prezydenta zapewnia, że „od 24 września będzie on w gotowości, żeby podpisać ustawę o zamrożeniu cen energii elektrycznej, a więc przedłużenia tarcz osłonowych”.
Jednocześnie Adam Szłapka, rzecznik prasowy rządu, zapowiedział: – Będziemy przygotowywać rozwiązania, które doprowadzą do tego, żeby rozwój energetyki wiatrowej na lądzie mógł być możliwy.
I dodał, że to bezpośrednio przełoży się na tańszy prąd.
Polacy chcą płacić mniej
Tymczasem jak wynika z sondażu IBRiS, przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej” jeszcze przed prezydenckim wetem, Polacy powiedzieli, że chcą zamrożenia cen prądu. Nawet poprzez ustawę wiatrakową.
32,1 proc. zapytanych odpowiedziało „zdecydowanie tak”, a 23,7 proc. „raczej tak”. To łącznie 55,8 proc. zwolenników.
Przeciwników jest łącznie 33,9 proc., a 10,3 proc. ankietowanych nie ma zdania.
Według najnowszych badań organizacji More In Common Polska, rozwój farm wiatrowych popiera 64 proc. naszego społeczeństwa. Niższy, ale wciąż większościowy odsetek stanowią osoby deklarujące, że nie miałoby nic przeciwko inwestycji blisko własnego miejsca zamieszkania. Tak uważa 53 proc. respondentów badania. To stoi w sprzeczności z tym co mówił prezydent: "to rzecz oczywista, że ludzie nie chcą mieć przy swoich gospodarstwach domowych 150-metrowych wiatraków".
Antyzielony kontrrewolucjonista?
Badania pokazują, że większość Polaków, wbrew słowom prezydenta, jest za wiatrakami.
-To jest decyzja, która jest wbrew logice, faktom i logicznemu oczekiwaniu większości Polaków. Badania pokazują, że zdecydowana większość Polaków, ponad 60 procent, jest za rozwojem energii z wiatraków, przeciwna jest około 24 procent. Nawet elektorat Prawa i Sprawiedliwości jest w większym stopniu za niż przeciw - powiedziała w TVN24 ministra Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Prezydent Karol Nawrocki zdaje się nie rozumieć zmian klimatycznych.
-Mam poczucie, że to już jest albo na zasadzie: odmrożę Polakom uszy na złość tej władzy, albo jakaś antyzielona ideologia. Cokolwiek się pojawia, to idziemy przeciw, nawet jeżeli za tym przemawiają fakty, nawet jeżeli za tym przemawia logika rozwojowa - dodała ministra funduszy i polityki regionalnej.
Ministra podkreśliła ekonomiczne aspekty transformacji energetycznej. Wskazała te na wysokie koszty związane z wydobyciem węgla. Podkreśliła, że "9 miliardów złotych dopłacamy tylko w tym roku do wydobycia węgla".
W tym roku zginęło już 12 górników. W zeszłym roku było to 16 pracowników przemysłu wydobywczego. Wydobycie węgla to tez koszt społeczny, związany z wieloma tragediami. A kopiemy węgiel coraz głębiej...







Napisz komentarz
Komentarze