-Z pustego i Salomon nie naleje. Władze gminy przeznaczyły na organizację święta tyle ile mogły i zrobiły co mogły. Z tego co widziałem, większość ludzi jest zadowolona – dodaje pan Zdzisław.
Pani Ela z Marwic również uważa, że wydawanie mnóstwa pieniędzy na słynne gwiazdy w obecnej sytuacji gminy jest zupełnie niepotrzebne.
Wśród naszych rozmówców byli także ci mniej zadowoleni. Słaba muzyka, głównie nasi artyści, śpiewająca wiocha - wypowiedzi były przeróżne.
Atrakcji jednak nie brakowało. Ogromnym zainteresowaniem cieszyli się żonglerzy oraz cygańsko brzmiący zespól muzyczny. Artyści ulicy wzbudzali sensację.
– Uciekamy w ten sposób do czasów dawnej cyganerii. Mieszkam w Krakowie, ale nie jestem w nim zakochany. Coś tam nie tak. Swoimi wypowiedziami chciałbym swoich rozmówców zmusić do myślenia. Czasem zdaje mi się, że obudzę się i świata już nie będzie, bo gna on w niewłaściwym kierunku – powiedział artysta Rudolf Śpiewak.
Sportu także nie zabrakło. Były kajaki, pływanie na desce, wyścig rowerowy, wędkowanie, szachy, bieg na dziesięć kilometrów i półmaraton. Zdarzyło się, że jeden z uczestników pomylił biegi i zamiast w dziesiątce, pogalopował w półmaratonie. W biegach startowali i ukończyli trasę panowie w wieku siedemdziesięciu lat. Nagrodzono ich gromkimi brawami. Zwycięzców było wielu. Puchary, medale, dyplomy, a uciechy i gratulacji co nie miara.
Dzieciaki bawiły się doskonałe. Porywała je i muzyka, i bańki mydlane, prace plastyczne i rzuty piłkami. Nad dzieciarnią czuwały panie z Gryfińskiego Domu Kultury. Nie zabrakło również książek za złotówkę. Oj, była okazja!
Jeśli chodzi o apetyty, to raczej dopisywały. Panie z Gardna i Daleszewa uwijały się jak w ukropie. Pyszne ciasto znikało z blach w kilkadziesiąt minut.
No i pogoda dopisała. Początek maja piękny!
TWS












































































































Napisz komentarz
Komentarze