3 lutego 2011 roku Sejm uchwalił ustawę o ustanowieniu dnia 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Nie wszystkie środowiska się z tym pogodziły. Wśród historyków i nie tylko nadal trwa dyskusja. W kwietniu pisaliśmy o „Nadodrzańskich spotkaniach z historią 2014” w Mieszkowicach. Dostało się wówczas za ulicę Żołnierzy Wyklętych (nowa nazwa ulicy w Gryfinie) i próbę nadania imienia Czarnieckiego dla mostu.
Kurtyka o żołnierzach wyklętych
Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, dwa miesiące przed śmiercią w katastrofie smoleńskiej tak mówił dziennikowi „Rzeczpospolita” o motywach swojego i IPN zaangażowania w przywracanie pamięci o żołnierzach antykomunistycznego podziemia: Tradycję niepodległościową uważamy za jeden z najważniejszych elementów tożsamości naszego państwa. Poza tym czyn zbrojny i antykomunistyczna działalność w imię niepodległości po drugiej wojnie światowej funkcjonują w społecznej świadomości w stopniu niedostatecznym i często w sposób zafałszowany, co jest skutkiem konsekwentnej polityki władz PRL. Komuniści robili wszystko, by zohydzić żołnierzy niepodległej Polski oraz ich walkę… To oczywiste, że tak jak kultywujemy pamięć o Polskim Państwie Podziemnym, tak powinniśmy również pamiętać o czynie żołnierzy konspiracji antykomunistycznej. Bo to była walka o niepodległość.
Mity historiograficzne i polityczne
W Mieszkowicach prowadzący konferencję dr Paweł Migdalski sugerował, że przy nazewnictwie powinno się uwzględniać jakiegoś regionalnego bohatera.
-Mamy problem z wątkiem ze współpracą lub oporem wobec systemu totalitarnego, z którym to my Polacy mamy problem po roku 1989 względem naszej przeszłości PRL. Dalszy problem to niezrozumienie historii regionalnej przez szeroko pojętą centralę, objawiające się między innymi niedostrzeganiem innej charakterystyki dziedzictwa oraz przeszłości ziem nadodrzańskich niż Warszawy, Krakowa, Lublina i Poznania. A z drugiej strony ślepe niejednokrotnie importowanie przez różne grupy i środowiska elementów ogólnopolskiej polityki historycznej do regionu – mówił Paweł Migdalski.
Wybierać lokalnych bohaterów
Zdaniem Migdalskiego wiele pomników, nazw takiego upamiętniania nie wiąże się z miejscem , w którym żyjemy, a powinno.
-Za kolejny i bardzo groźny przykład niech posłuży ustanowienie i postanowienie do edukacji i życia publicznego, także tutaj, na ziemiach zachodnich, Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Podkreślmy! - nie działali oni w porozumieniu z żadną siłą polityczną w kraju i za granicą. Polski rząd oraz dowództwo polskich sił zbrojnych na emigracji dystansowały się od tych formacji. Wymowa ideologiczna wielu tych grup stała w sprzeczności z polską racją stanu tak ówczesną, jak i obecną na ziemiach zachodnich. Wiele tych grup sprzeciwiało się przynależności Pomorza do Polski, więc także tu, gdzie dzisiaj żyjemy, mojego domu – mówił Paweł Migdalski.
-Najczęstszym celem ich ataku byli Polacy, nie sowieci. Oni się bali sowietów. Ofiarami byli zwyczajni chłopi, często pracownicy administracji państwowej lub państwowych nieruchomości ziemskich. Często we wschodniej Polsce atakowano także Żydów, którym udało się przeżyć jakimś cudem holokaust. To wszystko czyni wielu z nich bandytów, którzy nie potrafili wrócić do normalnego życia po sześcioletniej wojnie. Nie każdy potrafi – tak skomentował temat Paweł Migdalski.







Napisz komentarz
Komentarze