Przed sądem pojawił się, tym razem w asyście pani adwokat, właściciel piekarni z gminy Gryfino – Marek J. Sędzia Piotr Podleśny zamierzał przesłuchać 4 świadków, ale dwóch się nie stawiło.
Kierownik widział problem
-Problem z odpadami pieczywa pojawił się wtedy, gdy firma zrezygnowała z umowy z niemieckim zakładem, który wywoził chleb – powiedział Karol Ch. –Jako kierownik zmiany odczułem to, gdy zaczęło mi brakować koszy - wyjaśniał.
Niemiecka firma wywoziła odpady i jeszcze za to płaciła. Problem, zdaniem świadka, pojawił się gdy wraz z chlebem była np. makulatura. Wtedy niemiecki kontrahent miał zerwać umowę. Od tego czasu pieczywo zalegało w piekarni w tzw. myjce, czyli pomieszczeniu, gdzie myto kosze. Tam miało zalegać zdaniem świadka około tony chleba. Codziennie duży samochód (zabierający do 8 ton pieczywa) jeździł do Kostrzyna z odpadami. Jednak, zdaniem świadka, miał nie zabierać pieczywa białego.
Właściciel ma głos
Pytania do świadka zadawał „główny szef” piekarni Marek J. Starał się wykazać pytaniami, że sprawa odpadów i ilości koszy była każdego dnia inna choćby ze względu na to, że często „Biedronka przetrzymywała kosze”. Dla sędziego było ważne, co właściciel chce swoimi pytaniami wykazać.
Szofer opowiada o akcji przywozu
O tym, jak wywoził zgniły chleb z Gardna, opowiadał Łukasz Cz., jeden z kilkudziesięciu kierowców w piekarni. To jemu właśnie zlecono usunięcie wyrzuconych odpadów po ogłoszeniu przez media (7 Dni Gryfina i portal igryfino) afery chlebowej.
-Pojechałem na pole i zbieraliśmy chleb do worków. Jeden worek, ten z folią, zostawiliśmy do utylizacji w Gardnie. Zebrałem z pola też parę klipsów, które nie pochodziły z naszej piekarni. Zostawiłem je później w biurze – mówił Łukasz Cz.
Sędzia Piotr Podleśny zadał w pewnym momencie podchwytliwe pytanie: -W jaki sposób świadek trafił na miejsce? –Kolega pokierował mnie przez telefon – odpowiedział Łukasz Cz. -To wszystko, co miałem powiedzieć – stwierdził na koniec świadek.







Napisz komentarz
Komentarze