- Teraz możemy się zatrzymać w Gryfinie. Kiedyś tylko mijaliśmy to miasto i płynęliśmy dalej. Przygotowania do wyprawy trwają jakiś czas, a budowa tratwy zajmuje nam około pięciu dni. Moja załoga jest 6-osobowa. Reszta to goście. Atmosfera jest wspaniała. To piękna pasja. Łączy nas miłość i coś niepowtarzalnego – powiedział nam retman Mieczysław Łabęcki.
Podobnego zdania jest również jeden z pasjonatów wodnych wycieczek.
– To jest coś wspaniałego, tak płynąć wodą świtem i nocą. Kontakt z przyrodą to jest coś, co trudno opisać. Trzeba to przeżyć. Ja obserwuję świat nie tylko wzrokiem. Czuję go również zapachem. Każde miasto, każda mijana wioska inaczej pachnie. W tym roku kolejny raz ze swoimi wikingami wybieram się do Wolina – opowiada Zygmunt Piekarek z Opola.
Romantyczna dusza odezwała się również w burmistrzu Henryku Piłacie, który przez posiedział trochę na tratwie i posłuchał jak bardzo wszystkim podoba się nabrzeże. Wraz z flisakami przypłynęła młodzież oraz wiceprezes Ligi Morskiej i Rzecznej Elżbieta Marszałek - duszą i sercem patronująca od dziewiętnastu lat rzecznym wodniakom.
Była króciutka część oficjalna, po której zamiast tradycyjnej grochówki, żołnierze z XII Dywizji Zmechanizowanej przygotowali schabowe. Po godz. 16 flisacy odpłynęli do Szczecina i tam się rozstaną, żeby znowu spotkać się za rok.







Napisz komentarz
Komentarze