Z tego powodu z krajobrazu „dolnego” Gryfina zniknęły wieloletnia księgarnia, apteka, sklep z pamiątkami i ubraniami. Wielokrotnie rozmawiając z ludźmi słyszałam, jak bardzo przydałaby się malutka - taka z piosenki - kawiarenka na pogaduchy. Powstała „Mała czarna” na Górnym Tarasie. Mała, urokliwa, ciasto własnego wypieku, kawy, herbaty przeróżne, a i lampka dobrego wina też się znalazła. No i co? Pomysłodawczyni zrezygnowała, a „Mała czarna” - już w charakterze małego sklepiku - pojawiła się przy ul. 1 Maja.
Po dwóch latach jego istnienia pojawia się karteczka ze słowem „likwidacja”. Dlaczego?
-Z ogromną przykrością i żalem zamykam swoje „Herbaty świata”. Ile można dokładać i z czego? Dziś wyprzedaję towar po cenie zakupu i tak niektórzy uważają, że za drogo. Jeden z klientów zwrócił mi uwagę, że skoro sklep likwiduję, to powinnam już ten towar rozdać - mówi rozgoryczona Sylwia Chabasińska.
Wszyscy właściciele likwidujących się sklepików podkreślają, że sumy żądane za wynajem lokalu przekraczają ich możliwości i to przeważnie jest przyczyną rezygnacji. Drugim powodem jest brak zainteresowania klientów. Powstające wielkopowierzchniowe sklepy stanowią poważną konkurencję dla małych, prywatnych sklepików. Poza tym klienci narzekają, że mają coraz mniej pieniędzy w portfelach.
Zastanawiam się czy sami wiemy czego chcemy. Nie ma kawiarenki - to bardzo źle, ale jak była – nie miała wielu klientów. Narzekaliśmy, że po dobre herbaty i kawy trzeba jeździć do Szczecina. A jak już pojawił się w naszym grodzie taki sklepik, po paru miesiącach znika. Wtedy znowu zaczynamy narzekać i szeptać: „och, by się przydało…”.
TWS








Napisz komentarz
Komentarze