Miesięcznego futrzaka późnym wieczorem przynieśli mi wolontariusze pani Joli. Zawsze się tak składa, że każdy kto przynosi zwierzaka, ma dziesiątki powodów, przez które nie może się nim zająć. Kot musi mieć jednak chociaż „chwilowy” dom, czekając na ten prawdziwy. No i czeka.
Moje koty najpierw obrażają się, ale potem machają łapą, marząc w cichości ducha o tym, żeby się przypadkowy lokator wreszcie wyprowadził. Chciałam jednak podziękować wolontariuszom i wszystkim, którzy pochylają się nad taką kocią „biedą”, starając się pomóc.
„Simeczka” ma około pięć tygodni. Jest dziewczynką o zdecydowanym charakterku, bardzo inteligentną i niecierpliwie czeka na swój dom. Tel. 696 031 277 lub na [email protected]









Napisz komentarz
Komentarze