Problem jednak w tym, że nie był tylko fotografem, ale też kimś, kto przypominał ochroniarza, który (uwaga) zabrania robienia zdjęć osobom publicznym w miejscu publicznym.
Oto jak sytuację, którą określa jako „niesmaczny smaczek” - opisuje Ryszard Kwapisz, redaktor naczelny 7 Dni Gryfina: Na nabrzeżu ujrzałem bowiem pana burmistrza w otoczeniu najbliższych współpracowników i radnych. Robili sobie grupowe zdjęcie, podszedłem więc z aparatem i też chciałem ich "cyknąć". Miejsce przecież publiczne, impreza takoż, a zestaw ludzi zacny. Niestety, spotkała mnie niespodzianka. Nikt słownie nie zabronił mi fotografowania, jednak usiłował mi zasłonić widok Paweł Nikitiński. Gdy przesunąłem się nieco w bok, by mieć w obiektywie całą grupę i podniosłem aparat... Paweł Nikitiński uniósł dłoń tak, że zwartymi palcami zasłonił mi obiektyw! (on sam zdjęcia robił wraz z jednym z pracowników urzędu). Opuściłem więc swój aparat, odszedłem kilka kroków... obróciłem się i zdjęcie jednak zrobiłem.
Były też inne osoby świadkami tego zajścia.








Napisz komentarz
Komentarze