Do opowiedzenia tej historii przydałaby się muzyka z „The Benny Hill Show”, bo sekwencje wydają się coraz bardziej absurdalne. Od szaleńczej jazdy, aż po aresztowanie i to w przeciągu godzin.
Dyżurny Komisariatu Policji w Chojnie otrzymał telefoniczne zgłoszenie o kierującym, który w "podejrzany" sposób porusza się swoim pojazdem na drodze krajowej numer 31 niedaleko Chojny. Na miejsce niezwłocznie wysłany został patrol ruchu drogowego.
Zobaczył radiowóz i zaczął uciekać
Funkcjonariusze po kilku minutach odnaleźli dziwnie poruszające się auto.
-Policjanci po chwili zauważyli pojazd marki Daewoo, w związku z czym podjęli decyzję o zatrzymaniu auta do kontroli drogowej. Przed Chojną funkcjonariusze z wykorzystaniem świateł błyskowych oraz dźwiękowych wydali polecenie do zatrzymania się, niestety bezskutecznie. Pomimo poleceń nakazujących zatrzymania się, kierowca zaczął uciekać - opowiada st. sierż. Jakub Kuźmowicz, oficer prasowy powiatowego komendanta policji w Gryfinie.
Jak się okazuje, kierowca matiza nie zatrzymał się do policyjnej kontroli drogowej. Funkcjonariusze ruszyli w pościg.
Przechodnie przecierali oczy ze zdumienia
Pościg w pewnym momencie prowadzony był ulicami miasta. Mieszkańcy ze zdziwieniem patrzyli na uciekającego matiza, a za nim jadący radiowóz.
-Pościg przeniósł się na ulice Chojny, gdzie kierujący wielokrotnie łamał przepisy ruchu drogowego. Następnie kierowca matiza wrócił na drogę krajową numer 31, poruszając się w kierunku Lisiego Pola - opowiada st. sierż. Jakub Kuźmowicz, oficer prasowy powiatowego komendanta policji w Gryfinie.
-W Chojnie kierujący wielokrotnie łamał przepisy ruchu drogowego. Następnie kierujący ponownie wrócił na drogę krajową numer 31 poruszając się w kierunku Lisiego Pola – opowiada policjant.
Z miejskich ulic na wiejskie drogi i do… lasu
Pościg prowadzony był przez około 15 kilometrów.
- W miejscowości Lisie Pole mężczyzna zjechał z drogi asfaltowej, po czym podjął próbę ucieczki drogą szutrową, a następnie leśną. Po przejechaniu około 2 kilometrów pojazd wpadł w poślizg, a pościg zakończył się dla niego w przydrożnym rowie - opowiada st. sierż. Jakub Kuźmowicz
Kierowca nie był w stanie kontynuować ucieczki pieszo. Był przecież pijany i bądź co bądź miał wypadek.
Krnąbrny pacjent
Do poszkodowanego wezwano karetkę pogotowia.
-Otrzymaliśmy wezwanie do wypadku komunikacyjnego za Chojną. Jednak na miejscu nikt nie zgodził się na wykonanie badania ani podanie danych. Nasz zespół nie podejmował więc na miejscu żadnych medycznych czynności ratunkowych - informuje redakcję igryfino Paulina Targaszewska, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Na miejsce przyjechały dwa wozy strażackie. Chodziło o usuniecie auta z przydrożnego rowu. Potem zjawiła się laweta.
-Trzeba powiedzieć, że facet miał dużo szczęścia, bo w miarę cało z tego wyszedł – opowiada strażak ochotnik.
Kierowca miał dużo do ukrycia
Policjanci nalegali aby „uciekinier” podał swoje dane. Mężczyzna początkowo chciał wprowadzić funkcjonariuszy w błąd, podając się za kogoś innego.
-Doświadczeni funkcjonariusze nie dali się zmylić oraz ustalili prawdziwe dane 38-letniego mieszkańca Szczecina. Po sprawdzeniu osoby w Krajowym Systemie Informacyjnym Policji okazało się, że mężczyzna nie posiada uprawnień do kierowania pojazdami i na dodatek jest poszukiwany do odbycia kary 4 miesięcy pozbawienia wolności - mów st. sierż. Jakub Kuźmowicz.
Podróżujący matizem był nietrzeźwy. Badanie alkomatem na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu dało wynik 0.67mg/l. Dodatkowo okazało się, że pojazd, którym uciekał 38-latek nie posiadał obowiązkowego ubezpieczenia. W związku z tym policjanci sporządzili zawiadomienie do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.
Teraz przewinieniami szczecinianina zajmie się sąd.







Napisz komentarz
Komentarze