Niby nic się nie stało....
... Tylko dlaczego nie mogę zasnąć, a w głowie ciągle mam tę sytuację?
W miniony poniedziałek 17 maja 2021 r. około godziny 9.00 wracając od stomatologa, weszłam do Biedronki w centrum Gryfina. Zrobiłam zakupy. Przed sklepem poczekałam na znajomą, która stała za mną w kolejce do kasy, a której nie widziałam od kilku lat. Porozmawiałyśmy chwilę i poszłam w kierunku dworca. Po drodze weszłam do piekarni Asprod, kupiłam pieczywo.
Jednak to, co stało się po wyjściu z piekarni, nie daje mi spokoju...
Podszedł do mnie młody człowiek. Powiedział, że jest pracownikiem ochrony w Biedronce i musi mnie przeszukać, bo przed chwilą ukradłam tam dezodorant.
Mówię, że przed chwilą kupiłam trzy dezodoranty, a pan na to, że do koszyka włożyłam cztery, a zapłaciłam za trzy, że wszystko jest nagrane i jeśli z nim nie pójdę, i nie pokażę torebki, to on wzywa policję. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić, powiedziałam tylko:
- Niczego nie ukradłam, nie znam pana, nigdzie z panem nie pójdę, tym bardziej nie dam panu torebki. Zapłaciłam za trzy dezodoranty, bo czwarty odłożyłam na półkę i proszę, niech pan wzywa policję.
Pan jeszcze raz pokazał swój identyfikator, uprzedził, że wszystko jest nagrane i powiedział, że muszę z nim wrócić do sklepu.
W głowie miałam tysiąc myśli, ale zupełnie nie pomyślałam o znajomej, która stała za mną i z pewnością widziała jak wychodzę z kolejki, żeby odłożyć towar.
Przechodzący ludzie patrzą, zrobiło mi się zwyczajnie wstyd. Mówię więc:
- Niech pan już idzie, wrócę z panem do sklepu...
Na miejscu zaprowadził mnie przed regał, na którym stały nieszczęsne dezodoranty i mówi:
- Niech pani pokaże, gdzie jest dezodorant.
- Pan chyba żartuje, nie wiem, czy on tu nadal stoi, czy ktoś go kupił! Niech pan idzie tam, dokąd mamy iść i mnie przeszuka! - odpowiedziałam.
Poszliśmy. W owym pomieszczeniu wypakowałam torebkę. Pan upewnił się, że nie mam przy sobie poszukiwanego towaru (wartego trochę ponad 8 zł). Pokazał mi zapis z monitoringu, na którym widać moment włożenia produktu do koszyka. Ja z kolei pokazałam moment, w którym odchodzę od kasy i odkładam go na miejsce.
Pan mnie grzecznie przeprosił. Powiedział, że niestety nie ma tu drugiego wyjścia, więc muszę wrócić przez sklep, na co odpowiedziałam:
- Nie mam się czego wstydzić, przecież nic nie zrobiłam.
Zamknęłam za sobą drzwi i dopiero wtedy zrozumiałam, że tylko ja wiem, że niczego nie ukradłam...
Teraz myślę, że byłoby mi dużo łatwiej, gdyby ochroniarz odprowadził mnie do wyjścia i tam powiedział:
- Przepraszam, zaszła pomyłka.
Mieszkam w Gryfinie od 30 lat; tutaj pracuje mój mąż, mieszkają synowie, rodzice, rodzeństwo i naprawdę nie chciałabym, żeby ktoś z nich usłyszał: twoja żona, mama czy córka kradnie w Biedronce (proszę mi wierzyć, że po powrocie do domu obdzwoniłam wszystkich, żeby uprzedzić, że taka sytuacja miała miejsce) i dlatego wciąż zastanawiam się, jak powinna wyglądać taka interwencja, czy konieczne było przeprowadzenie mnie przez "pół miasta" i przez sklep pełen klientów z którymi każdego dnia robię zakupy?
Rozumiem, że taką ma Pan pracę, że starał się Pan dobrze wypełniać swoje obowiązki, ale proszę też zrozumieć mnie - w centrum miasta, na środku ulicy, którą spacerowali moi znajomi, sąsiedzi, przed witryną piekarni, w której codziennie kupuję pieczywo...
Wszyscy mimowolni świadkowie, którzy mogli usłyszeć słowa: "Ukradła. Wszystko jest nagrane". Niestety nie wiedzą, że to była pomyłka...
Sama jestem handlowcem, więc staram się zrozumieć sytuację. Wiem z własnego doświadczenia, jak czuje się okradziony sprzedawca. Jednak teraz wiem też, jak czuje się niewinnie oskarżony...
(dane czytelniczki do wiadomości redakcji)
Sprawę przedstawiliśmy rzecznikowi prasowemu sieci Biedronka. Czekamy na odpowiedź.
Aktualizacja:
Otrzymaną odpowiedź sieci Biedronka publikujemy tutaj:

![Niesłusznie oskarżył mnie ochroniarz z Biedronki. Stało się to na ulicy! [list czytelniczki igryfino] Niesłusznie oskarżył mnie ochroniarz z Biedronki. Stało się to na ulicy! [list czytelniczki igryfino]](https://static2.igryfino.pl/data/articles/xl-nieslusznie-oskarzyl-mnie-ochroniarz-z-biedronki-stalo-sie-to-na-ulicy-list-czytelniczki-igryfino-1665392292.jpg)





Napisz komentarz
Komentarze