– To był człowiek wyjątkowej dobroci. Uczynny, zawsze gotowy do pomocy. Wiele imprez dla dzieci organizowaliśmy wspólnie – wspomina Dorota Krutelewicz-Sobieralska z Gryfińskiego Domu Kultury.
-Józek pracował parę lat w introligatorni. Był wyjątkowo uzdolniony plastycznie. Można powiedzieć, że był takim uduchowionym artystą - dodaje dyrektorka biblioteki Sylwia Mencel.
Zmarłego wspominali także Beata Waś i Adam Lewiński:
- On się chyba urodził z poczuciem odpowiedzialności, obowiązku i tego nas uczył. Kochał zwierzęta, dzieci i młodzież. Harcerstwo było jego pasją i trochę sposobem na życie. Nazywaliśmy go wesołym myślicielem. Zwoływał dzieciaki, tworzył drużyny harcerskie. Uczył nie tylko właściwego zachowania, ale również sumienności i tego, jak być prawym człowiekiem. Chodził na wywiadówki i był w stałym kontakcie ze szkołą i rodzicami. To on nas ukształtował. Był harcmistrzem Rzeczypospolitej Polskiej. Choroba wycofała go z aktywnego życia, ale utrzymywaliśmy z nim stały kontakt, a teraz zostaną tylko wspomnienia.
Na cmentarzu słychać ostatnie słowa modlitwy. Ostatnie słowa pożegnania. Wiązanki kwiatów i wieńce pokrywają miejsce wiecznego spoczynku. Zrywa się wiatr, wirują jesienne liście, migocą płomienie palących się zniczy.
To trudne, kiedy wracając do codziennego życia zdajemy sobie sprawę, że tak niedawno był z nami, a teraz już go nie ma.
Czuwaj, druhu Józefie.
TWS










































Napisz komentarz
Komentarze