Wchodzimy w BIP gminy Gryfino i sprawdzamy ogłoszenia o przetargach. Burmistrz Mieczysław Sawaryn niektóre ogłasza drugi, a nawet trzeci raz. Za każdym razem cena jest niższa, co jest zgodne z prawem, ale to oznacza mniej pieniędzy dla budżetu.
-Po co wyprzedawać majątek gminy o działki, których dzisiejsza wartość nie odpowiada mieszkańcom? Dlaczego nie można stworzyć jasnego planu rozbudowy poszczególnych terenów, w pierwszej kolejności rozbudować go o sieci elektryczne, kanalizacyjne, deszczowe, zadbać o właściwą nawierzchnię i docelowe oświetlenie, a następnie dokonywać sprzedaży w założeniu o aktualną wycenę rzeczoznawcy po ww. rozbudowie tak, aby przyszły mieszkaniec nie borykał się potem z problemami dojazdu, oświetlenia, podłączenia do istniejących sieci..? Czy nie przyniosłoby to gminie więcej spokoju i wyższego dochodu, którym można byłoby zasilać miejski budżet? - pyta kolejny nasz rozmówca.
Kilka przetargów jest ogłoszonych na 6 sierpnia 2025 r. Pracujemy na dokumentach z przetargów i w terenie.
Rekonesans w terenie
Postanowiliśmy sprawdzić, jak sprzedawane obecnie przez gminę działki wyglądają w terenie.
Jedziemy zobaczyć, jak wyglądają nieruchomości dotyczące pierwszego przetargu w Czepinie. Tu chodzi o 7 działek. Położone są na nierównym terenie, za wsią w szczerym polu, w sporej odległości od najbliższej zabudowy. Objęte są słynnym Studium zagospodarowania z 2021 r. Działki posiadają wydane warunki zabudowy, a docelowo mają tam być domki z garażami. Ale nie ma tu mediów… Pytamy w najbliższych gospodarstwach domowych i okazuje się, że mają studnie zaopatrujące w wodę – na własną rękę muszą dbać chociażby o gotowość do spożycia tej wody. W drodze dojazdowej jest rozbudowana kanaliza do pewnego momentu. – Czy przyszły właściciel wie, czy i kiedy planuje się jej dalszą rozbudowę? O prąd też będzie trzeba wnioskować do dystrybutora sieci – czy otrzyma się zgodę na jej rozbudowę? Jaką mamy pewność w jakim czasie to będzie możliwe? Droga przed działkami to jakaś polna ścieżka. O co tu chodzi? Są działki w Gryfinie, a gmina sprzedaje nieruchomości, gdzie trudno dojechać czy się podłączyć…
Kolejny przetarg w sprawie działki w Żabnicy odbywa się już trzeci raz. Przy dziurawej drodze gminnej, po której obecni mieszkańcy już mają trudności jeździć. W oświadczeniu wymaganym przez gminę do wzięcia udziału w przetargu widnieją m.in. zobowiązania dla kupującego:
- zapoznałem/-am się z informacjami o ww. nieruchomościach i akceptuję je bez zastrzeżeń,
- akceptuję stan techniczny i prawny nieruchomości.
Może dlatego przetargi pozostają bez oczekiwanego skutku?
W ten sposób organizuje się ciekawy teren do przyszłej inwestycji, czy szuka kolejnego roszczenia od przyszłego mieszkańca?
Sprawdzamy też dużą działkę, ponad 3 ha przy ul. Fabrycznej na obrzeżach Gryfina. Chodzi o prawie 2 mln zł. Gmina na nią poszukuje inwestora, bo jest to działka o funkcjach usługowych … Tutaj powołują się na plan zagospodarowania z 1999 r. I tutaj kolejna pułapka związana chociażby z obowiązkiem wykorzystania ok. 0,6 ha na cele zieleni z brakiem możliwości zabudowy? Zastanawiamy się, kto przystąpi do takiego przetargu, zapłaci za tak duży obszar i wykona za gminę zobowiązanie dotyczące nasadzenia, a następnie utrzymywania zieleni na swój koszt? Dla chętnego nic trudnego i możliwego ale wg nas to powinno być alternatywą dla przyszłego przedsiębiorcy, a nie zobowiązaniem. Zwłaszcza jeśli się go poszukuje, mając na uwadze przyszłe inwestycje lub miejsca pracy.
Zarządzanie majątkiem gminnym – jaki jest cel takiego postępowania?
O tych przetargach rozmawiamy z poszczególnymi radnymi. Z poszczególnymi samorządowcami z osobna.
-Według mnie zależy to od gminnej koniunktury. Jest okres, kiedy sprzedają mniej atrakcyjne działki, a potem okres, kiedy oferują atrakcyjne, np. w mieście. Tylko trzeba wiedzieć, kiedy być gotowym – mówi nam jeden z radnych.
-Nic się nie dzieje bez przyczyny. Tu jest mechanizm, który już obserwowaliśmy. Były przetargi na "górce" i działki, których nikt nie chciał. Po trzech niezrealizowanych następują tzw. negocjacje i wygrała pani (…). Oczywiście przy negocjacjach ceny są dużo niższe niż w przetargach. Potem nagle władze zrobiły tam, za nasze - podatników pieniądze, drogę gminną. I wtedy dopiero burmistrz wprowadził opłaty adiacenckie, które w żaden znaczący sposób nie gratyfikują poniesionych kosztów i nakładów. Kto miał zarobić, to zarobił – mówi nam radna.
Budżet niezrealizowany
Pieniądze z nierozstrzygniętych przetargów wpływają na realizację budżetu gminy. M.in. ze sprzedaży nieruchomości realizuje się niektóre zadania.
-Burmistrz chyba się tym nie za bardzo przejmuje. Pewno jak co roku będzie około 200 zmian budżetu i jakieś rzeczy nie zostaną zrealizowane – twierdzi radny.
Ale jest jeszcze kilka miesięcy do końca roku.
-Mnie to bardziej pasuje, że potem będą negocjacje. To będą mniejsze pieniądze, ale będą dogadane, wynegocjowane - mówi z przekąsem radna.
Swoje plany gmina szybko zmienia, co widać po zmianach budżetu na poszczególnych sesjach..
-Po komendzie policji przejęli teren i budynek, bo chcieli na cele społeczne, a burmistrz mówił, że powstanie tam szkoła muzyczna. Teraz chce zrobić deal, że mają tam być cele usługowe. A przecież gmina nie świadczy usług, więc to prawdopodobnie na sprzedaż... Tylko dla kogo ? - zastanawia się radna.
Czy po głosowaniach za uchwalaniem budżetu lub jego zmian dla burmistrza możemy wnioskować, czy i komu na rękę może być cały ten proces?







Napisz komentarz
Komentarze