Mamy zdjęcia z jednej miejscowości, gdzie poznaliśmy zwyczaje znad Morza Północnego. Niezwykli goście z Niderlandów zaszczycili swoją obecnością kilka miejscowości: Stare Łysogórki, Zielin oraz Mieszkowice.
Magia spotkania i wielka tradycja
Najważniejszym punktem wizyty było magiczne spotkanie na rynku w Mieszkowicach. Tam, w pobliżu pomnika Mieszka I, mieszkańcy mogli na własne oczy zobaczyć różnicę między amerykańskim "Santa Clausem" a holenderskim "Świętym Mikołajem". Sinterklaas, ubrany w majestatyczne szaty biskupie, nawiązuje do korzeni i historii chrześcijańskiej legendy, co Holendrzy dumnie zachowali w swojej tradycji.
Spotkanie rozpoczęły występy dzieci z przedszkola, po których nadszedł czas na wspólną zabawę z holenderskim Mikołajem i jego Piotrusiami. Goście chętnie wręczali upominki, a całe rodziny miały niepowtarzalną okazję, by uczestniczyć w tym wyjątkowym wydarzeniu. Dzieci ustawiały się w kolejce, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia i porozmawiać z Sinterklaasem.
Biały koń, statek i kontrowersyjne "ubrudzone" Piotrusie
Holenderskie święto Mikołaja jest ściśle związane z historią Niderlandów, co wyjaśnia jego liczne różnice w stosunku do tradycji reszty świata:
Biały Wierzchowiec: Choć tradycyjnie Sinterklaas porusza się na białym koniu – nawiązującym do germańskiego boga Wodana – do Mieszkowic przybył białym samochodem (który, jak stwierdzono, miał wiele koni pod maską!).
Przybycie z Hiszpanii: Najbardziej zaskakujący element to fakt, że Sinterklaas przypływa do Niderlandów z... Hiszpanii. Tradycja ta wiąże się z historycznymi kontaktami z Hiszpanią, a także z powrotem statków kupieckich, które przypływały z prezentami na zimę. Sinterklaas przybywa do Holandii już w listopadzie, ale w Mieszkowicach pojawił się 13 grudnia 2025 r.
Czarny Piotruś (Zwarte Piet): Temu pomocnikowi, który rozdaje prezenty, zawsze towarzyszą dyskusje. Postać o ciemnej twarzy pojawiła się w XIX w. i ma różne teorie pochodzenia. Łączono go z Maurami, z opowieściami o św. Mikołaju kupującym niewolnika, aż po współczesną (i mniej kontrowersyjną) teorię, że jest czarny od sadzy z komina, przez który prześlizguje się z podarkami. W drugiej połowie XX wieku Piotruś awansował do roli pełnoprawnego pomocnika, mając zerwać ze stereotypem, choć tradycja wciąż wywołuje gorące debaty na temat poprawności politycznej.
Wizyta Sinterklaasa i Czarnych Piotrusiów w Mieszkowicach, podobnie jak relacjonowaliśmy w zeszłym roku, po raz kolejny dowiodła, że tradycja Holenderskiego Mikołaja jest żywa, barwna i pełna fascynujących historycznych odniesień, które mieszkańcy naszego powiatu mieli okazję poznać osobiście.
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć w fotogalerii.































































Napisz komentarz
Komentarze