O rozboju stało się głośno, gdy sprawę naświetlił tygodnik 7 Dni Gryfina. Nie było tam jednak stanowiska policji w tej sprawie.
A co dalej opowiedziała pani Helena?
-Po tym jak mnie popchnął, upadłam na schody. Byłabym mu nawet gotowa oddać tę torebkę, ale ma długi pasek. Oplątał się wokół mnie tak, że nie mógł mi jej wyrwać - opowiada pani Helena.
Niestety to nie był koniec szamotaniny z napastnikiem.
-Wykręci mi ręce i zaczął traktować gazem pieprzowym po głowie i ramionach tak, że aż miałam oparzenia na plecach! Ból był straszny. Zaczęłam krzyczeć i on w końcu uciekł. Bez mojej torebki – opowiada pani Helena.
Pomocy udzieli dopiero ochroniarze w Intermarche. Pani Helena miała w związku z napaścią problemy zdrowotne. Na policję poszła dopiero kolejnego dnia, czyli 2 kwietnia 2019 r.
-Tego dnia przyszła do nas 63–letnia mieszkanka naszego powiatu. W pewnym momencie pani powiedziała, że się źle czuje i przyjdzie następnego dnia. Policjanci jeszcze tego samego dnia pojechali sprawdzić teren – powiedział igryfino asp sztab. Marcin Karpierz, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Gryfinie.
Pani przyszła 3 kwietnia wieczorem, bo powiedziała policjantowi, że w dzień musi się wyspać.
Po takim czasie trudno zebrać jakieś dowody. Sprawę mógłby załatwić monitoring. Władze miasta nie wierzą, że sprawę bezpieczeństwa załatwiłby uliczne kamery.
-Nie obiecywałem w kampanii wyborczej, że monitoring będzie – tłumaczy się Mieczysław Sawaryn. -Sama obecność kamer nie zlikwiduje napadów - uważa burmistrz Mieczysław Sawaryn.








Napisz komentarz
Komentarze